Warszawski ratusz odmówił stowarzyszeniu Marsz Niepodległości pozwoleń na zorganizowanie 11 listopada zgromadzeń na trasie od ronda Dmowskiego do Stadionu Narodowego.
Kolejna próba zablokowania Marszu Niepodległości?
Stołeczny ratusz poinformował, że stowarzyszenie Marsz Niepodległości złożyło 28 września 2024 r. pierwsze zawiadomienie o zgromadzeniu zwołanym od godz. 21 w dniu 28 października do godz. 1 w dniu 12 listopada.
"Organizator złożył następnie kolejne, praktycznie tożsame w treści zawiadomienia, różniące się jedynie początkową datą planowanej aktywności" – przekazał ratusz. Jak poinformowała Polska Agencja Prasowa, "program tego zgromadzenia przewidywał zgromadzenie stacjonarne na obszarze ronda Dmowskiego i pl. Defilad od godz. 21 w dniu 28 października do godz. 14 dnia 11 listopada. W kolejnych zawiadomieniach zostały zmienione daty rozpoczęcia(odpowiednio od 5, 6, 8, 9 i 10 listopada)".
Jednakże organizatorzy Marszu Niepodległości odpowiednio wcześniej zgłosili zawiadomienie w kwestii organizacji wydarzenia. Pisma zostały odrzucone, dlatego sprawa została skierowana na drogę sądową. O szczegółach mówił na antenie Radia Maryja prezes Stowarzyszenia Marsz Niepodległości Bartosz Malewski.
Bartosz Malewski wyjaśnił, że zgłosili zgromadzenie zgodnie z obowiązującymi przepisami, które umożliwiają każdemu obywatelowi organizację zgromadzenia publicznego. Aby to zrobić, należy powiadomić odpowiedni organ gminy, co zostało przez nich uczynione. Zgromadzenie można zgłosić na 30 dni przed planowaną datą, jednak w tym roku zdecydowali się powiadomić o zgromadzeniu na dłuższy okres, obejmujący więcej dni niż tylko 11 listopada. Planując stacjonarne zgromadzenie na rondzie im. Romana Dmowskiego, które miało trwać kilka dni, początkowo zgłosili je na 16 dni, a później składali kolejne zawiadomienia, ponieważ organ gminy nie reagował na ich zgłoszenia. Nie podjęto żadnych działań, nie opublikowano zgromadzenia w biuletynie informacji publicznej ani nie wydano decyzji o zakazie zgromadzenia. Ostatecznie jednak wydano zakaz zgromadzenia, a według Malewskiego argumenty zawarte w uzasadnieniu decyzji są sprzeczne z przepisami prawa o zgromadzeniach. W związku z tym złożyli odwołanie do sądu, który ma 24 godziny na jego rozpatrzenie.
Malewski: Urząd pomija bardzo istotny fakt
Prezes stowarzyszenia tłumaczył, że wydarzenie od 28 października do 11 listopada miałoby mieć charakter stacjonarny. Kulminacyjnym punktem wydarzenia tradycyjnie stałby się pochód Polaków w Marszu Niepodległości.
– Urząd pomija bardzo istotny fakt, o którym wspomnieliśmy w zawiadomieniu, że do 11 listopada do godziny 14.00 wydarzenie miałoby charakter zgromadzenia stacjonarnego, które w żadnen sposób nie naruszałoby życia miasta. Działania mają związek z tym, iż wojewoda mazowiecki dwukrotnie odmówił przyznania cykliczności Marszowi Niepodległości w tym roku. Chcemy w sposób odpowiedni zadbać o to, by 11 listopada móc zorganizować zgromadzenie publiczne i odpowiednio wcześniej uzyskać na to zgodę, tak by nikt inny nie próbował nas ubiec – tłumaczył.
Jak dodał, ciężko sobie wyobrazić, że Marsz Niepodległości się nie odbędzie, ponieważ wydarzenie wpisało się na stałe w mozaikę społeczno-polityczną Polski. – Co roku 11 listopada wielu Polaków przyjeżdża na rondo im. Romana Dmowskiego. Myślę, że niezależnie od decyzji Rafała Trzaskowskiego, postanowień sądu tak będzie również w tym roku. Działania prezydenta Warszawy przyczyniają się tylko i wyłącznie do wprowadzenia chaosu na ulicach tego dnia. My jako organizatorzy tego nie chcemy, ale przygotowujemy się na każdą ewentualność. Lepiej by było, gdyby ktoś mógł panować nad tym zgromadzeniem i mu przewodzić – powiedział Malewski.
Czytaj też:
Trzaskowski: Ktoś tu bardzo chce rozpętać awanturę. I nie jestem to jaCzytaj też:
"Ci bandyci szykują jakąś grubą prowokację". Fala komentarzy ws. Marszu Niepodległości