Posłowi ukradziono majątek, sam wysłał pieniądze oszustom. "Kręcili mnie tak kilka godzin"

Posłowi ukradziono majątek, sam wysłał pieniądze oszustom. "Kręcili mnie tak kilka godzin"

Dodano: 
Sala plenarna Sejmu. Zdj. ilustracyjne
Sala plenarna Sejmu. Zdj. ilustracyjne Źródło: Flickr / Kancelaria Sejmu/Łukasz Błasikiewicz, CC BY 2.0
Poseł w hotelu sejmowym został oszukamy "metodą na policjanta". Polityk stracił 150 tys. zł.

Sprawę opisuje "Gazeta Wyborcza". Do zdarzenia doszło na początku listopada. Dyrektorka biura poselskiego zadzwoniła do parlamentarzysty, aby przekazać mu, że dzwoniono z policji z prośbą o numer telefonu. Kobieta została zapewniona, że sprawa jest wagi państwowej.

Poseł oszukany w hotelu sejmowym

Następnego dnia do posła zadzwonił mężczyzna, który przedstawił się jako inspektor Boroń. Stwierdził, że dzwoni w sprawie istotnej dla bezpieczeństwa posłów i Sejmu.

Poseł usłyszał, że jego telefon został zhakowany i służby proszą go o współpracę. Polityk jednak poddał w wątpliwość, czy jest to autentyczny policjant. Wtedy mężczyzna podał mu swoje dane i polecił rozłączyć się oraz zadzwonić na 112. Gdy poseł tak uczynił, w telefonie pojawiła się kobieta oraz odgłosy biurowej krzątaniny. Tam poseł "potwierdził", że numer identyfikatora jest prawdziwy, a polityk został ponownie przełączony do mężczyzny podającego się za inspektora Boronia.

– Straciłem czujność. Policjanci mówili mi potem, że to żadna ujma, bo w taki sam sposób oszuści dymają nawet prezesów banków – przyznaje post factum poseł.

Oszustw w rozmowie telefonicznej podał nazwy dwóch banków i spytał się, czy poseł ma tam konta.

– Proszę się natychmiast zalogować, bo dostęp do kont został już przejęty. Przeleje pan pieniądze na konto techniczne. My je tam zabezpieczymy – polecił "inspektor Boroń".

Oszust do posła: Proszę zadzwonić na 112

Gdy poseł zaczął się wahać, oszust stwierdził, że policja przeleje mu trochę swoich pieniędzy, by sprowokować hakerów. Po chwili na koncie pojawiło się kilka tysięcy złotych, a polityk wykonał przelew i oddał swoje pieniądze oszustom. "Boroń" domagał się, by polityk poprosił żonę o przelew, aby dalej "prowokować" oszustów.

Parlamentarzysta tak też zrobił. Jego żona przelała mu 50 tys. zł, a ten oddał je oszustom. Następnie zlikwidował lokaty, zadłużył się na karcie kredytowej oraz uruchomił dodatkowy debet.

– Za chwilę zadzwoni pracownik banku, żeby potwierdzić operację. Proszę uważać, bo to jeden z oszustów. Proszę wszystko potwierdzać, my ich namierzamy – instruował oszust, a poseł wykonywał dalej te zalecenia. Przesłał też zdjęcie dowodu osobistego swojego i żony. Łącznie polityki ukradziono 150 tys. zł. Polityk przyznaje, że przez kilka godzin działał jak w amoku. Dopiero gdy obudził się o piątej nad ranem i emocje opadły, doszło do niego, że cała sprawa wygląda bardzo podejrzanie. Zadzwonił do znajomego policjanta, który bez wahania stwierdził, że "inspektor Boroń" był oszustem.

Polityk nie jest jedyną ofiarą. Z ustaleń "GW" wynika, że oszuści okradli w ten sposób pół miliona złotych księdzu z Pomorza. Z danych policji wynika, że wartość strat poniesionych na skutek oszustw telefonicznych wyniosła w 2022 roku ponad 140 mln zł.

Czytaj też:
Śmiertelnie postrzelił policjanta, będzie na wolności. Prokuratura zmienia zdanie
Czytaj też:
Policja rozbiła siatkę pedofilską. Grupa działała na terenie całej Polski

Źródło: Gazeta Wyborcza
Czytaj także