O zdarzeniu poinformował Sławomir Starzyński z biura prasowego JSW. Nie ma ofiar śmiertelnych. Wszyscy zostali już wycofani z zagrożonego miejsca — przekazano po godzinie 11:00.
Incydent miał miejsce w kopalni Knurów-Szczygłowice Ruch-Szczygłowice, w ścianie XVII pokładu 405/1, na głębokości poniżej 850 metrów. Natychmiast rozpoczęto akcję ewakuacyjną.
Ratownicy w akcji
— Otrzymaliśmy powiadomienie od dyspozytora o akcji ratowniczej. Na miejsce skierowane zostały zawodowe pogotowie CSRG oraz dyżurujące zastępy ratownicze z Wodzisławia Śląskiego. Kierujemy na miejsce wsparcie psychologiczne. Do sztabu akcji dołączyli przedstawiciele CSRG — poinformowała Monika Konwerska, rzecznik CSRG w Bytomiu.
W momencie zdarzenia w rejonie zagrożenia znajdowało się 44 górników, którzy zostali bezpiecznie wycofani na powierzchnię. Udzielono pomocy medycznej 16 osobom, z których 14 przetransportowano do szpitali.
Stan poszkodowanych
Akcja transportu górników na powierzchnię została pomyślnie zakończona. Pomocy medycznej wymagało 16 osób w wieku od 20 do 40 lat. Życiu żadnego z poszkodowanych nie zagraża niebezpieczeństwo.
Czterech górników zostało przewiezionych do Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich, a jeden został przetransportowany do szpitala w Krakowie. Najciężej poszkodowany pracownik doznał poparzeń obejmujących 60-70% powierzchni ciała.
– Część pacjentów ma urazy kończyn, potłuczenia, w tej chwili są oceniani już na Szpitalnych Oddziałach Ratunkowych – przekazał Łukasz Pach, dyrektor Wojewódzkiego Pogotowia Ratunkowego w Katowicach.
W momencie publikacji tekstu na transport do szpitala czekał cały czas ostatni z górników. Po ocenie jego stanu miała zapaść decyzja, czy zostanie przetransportowany do Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach i ewentualnie, w jaki sposób tam trafi.
Czytaj też:
Mentzen w Sejmie: Jaki jest sens, żeby Polska dalej brnęła w klimatyzm?Czytaj też:
Lisicki: Kto wątpi w Zielony Ład ten putinista. Ziemkiewicz: Minister klimatu będzie tropić