W piątek Prezydium Sejmu nie uwzględniło odwołania parlamentarzystów PiS, dotyczącego wcześniej nałożonej kary. Chodziło o okrzyki o "morderca" pod adresem Romana Giertycha. Do awantury w Sejmie doszło na początku kwietnia.
– Posłowie PiS się odwołali, ale zagłosowaliśmy przeciwko jakimkolwiek zmianom. Zasięgnęliśmy opinii konwentu seniorów i w powtórnym głosowaniu zdecydowaliśmy o pozostawieniu kar, które zostały nałożone – powiedziała WP wicemarszałek Sejmu Monika Wielichowska z Koalicji Obywatelskiej.
Z komunikatu Kancelarii Sejmu wynika, że wobec posłów Jarosława Kaczyńskiego i Iwony Arent, "którzy odegrali wiodącą rolę w zdarzeniu" – zastosowano najwyższą przewidzianą regulaminem Sejmu karę. To obniżenie uposażenia poselskiego o połowę przez okres trzech miesięcy. Łącznie to 20 201,88 zł kary dla każdego z posłów. 48 pozostałych posłów straci połowę uposażenia przez okres dwóch miesięcy, czyli każdy z polityków straci 13 467,92 zł. Kary dotyczą 50 parlamentarzystów PiS.
Posłowie PiS krzyczeli "morderca"
Do awantury doszło 2 kwietnia. Prezes PiS Jarosław Kaczyński wdał si w dyskusję z posłem KO Romanem Giertychem. – Mamy tutaj na sali głównego sadystę – powiedział z mównicy Kaczyński, wskazując palcem na Giertycha. – Zostałem nazwany sadystą przez pana Kaczyńskiego – stwierdził Giertych. – Jarku, siadaj, spokojnie uspokój się – powiedział do prezesa PiS.
– Nie jestem z tobą po imieniu, łobuzie – oświadczył Kaczyński. Po chwili grupa parlamentarzystów PiS ruszyła w stronę mównicy, na której stali Kaczyński z Giertychem, krzycząc w stronę posła KO "morderca!".
Chodziło o śmierć, na kilka dni po przesłuchaniu w prokuraturze dot. tzw. sprawy dwóch wież, Barbary Skrzypek – wieloletniej, bliskiej współpracownicy Jarosława Kaczyńskiego.
Czytaj też:
"Tępi propagandziści". Posłowie PiS grzmią ws. debaty w TVPCzytaj też:
Fatalne wieści dla koalicji Tuska. PiS i Konfederacja mogłyby stworzyć rząd