Dziennik przywołuje głosy przedstawicieli palestry, którzy twierdzą że osoby wykorzystujące sytuację polityczną i kandydujące do Sądu Najwyższego, nie powinny nosić tytułu adwokata.
Pierwsze kroki formalne wobec adwokatów, którzy chcą być sędziami Sądu Najwyższego już zostały podjęte. Wniosek o wszczęcie postępowań dyscyplinarnych wobec warszawskich adwokatów złożył - także adwokat - Marcin Smoczyński. – Adwokaci kandydujący do Sądu Najwyższego naruszyli godność zawodu. Firmują i wykorzystują zmiany w ustawie o Krajowej Radzie Sądownictwa oraz SN, które godzą w krajowy porządek prawny – powiedział "Rzeczpospolitej" Smoczyński. Zdaniem adwokata, chodzi o to, aby wymienić skład Sądu Najwyższego. – Mimo merytorycznych przesłanek – dodał.
Środowisko adwokackie nie jest jednak zgodne co do tego, czy w tym przypadku należy wszcząć postępowania dyscyplinarne. Innego zdania niż Smoczyński jest mec. Radosław Baszuk, wieloletni adwokacki sędzia dyscyplinarny, który powołuje się w swojej opinii na wyrok Sądu Najwyższego. Decyzje o kandydowaniu ocenia jednak negatywnie – czytamy w gazecie.
Do sprawy odniósł się jeden z zainteresowanych. Andrzej Nogal, który chce zostać sędzią Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN, przyznaje, że nie rozumie jak można jak można ścigać dyscyplinarnie adwokata za postępowanie zgodne z ustawą. W jego ocenie jest to działania zupełnie nieporozumienie. – To również przykład wykorzystywania sądownictwa dyscyplinarnego do zwalczania adwokatów odmiennie myślących – wskazuje.
Z izby warszawskiej do Sądu Najwyższego kandyduje ośmiu adwokatów.
Więcej w dzisiejszej "Rzeczpospolitej".