"Młody ksiądz powiedział, że też widział zwiastun (przysłał mu antyklerykalny kolega), w którym Kościół instytucjonalny jawi się jako maszynka do tłuczenia hajsu na milion sposobów (przyznam, że ja te wszystkie teksty znam od lat na pamięć, ale ten "Złote. A skromne!" jednak ciut mnie ubawił). I że on chciał, jako ksiądz, uderzyć się we własne piersi, przeprosić za siebie i przeprosić wszystkich, którzy w naszym Kościele z księżmi prezentującymi takie podejście się zetknęli. I że ma nadzieję, że w tej parafii z pazernością czy cennikami nikt się nigdy nie spotkał" – relacjonuje Hołownia.
Publicysta zachwyca się pokora duchownego. "Ja wiem, że temu młodemu księdzu, po tym co dziś usłyszałem, gdyby potrzebował, dałbym wszystko, co tylko bym mógł" – zapewnił.
"Jest przykazanie kościelne: troszczyć się o potrzeby Kościoła. O troskę tu chodzi. Gdy się o kogoś troszczę, nie wyznaczam kwot, gdy ktoś potrzebuje troski ode mnie – też nie musi ich wyznaczać, sam wiem, co mam robić. Tylko żeby tak się stało, znów musielibyśmy zobaczyć w sobie rodzinę, nie tłum, dom, nie punkt dystrybucji usług religijnych" – twierdzi Hołownia.
facebookCzytaj też:
Jezuita odpowiada Hołowni: Dla mnie kwintesencją demontażu państwa jest pan RostowskiCzytaj też:
"To ciężka patologia". Hołownia oburzony przemówieniem premiera na Jasnej Górze