"To dla nas policzek". Burza wokół nowego pomysłu Nowackiej

"To dla nas policzek". Burza wokół nowego pomysłu Nowackiej

Dodano: 
Minister edukacji Barbara Nowacka
Minister edukacji Barbara Nowacka Źródło: PAP / Piotr Nowak
Już blisko 40 tys. osób podpisało się pod petycją ws. nowego pomysłu Ministerstwa Edukacji Narodowej. Nauczyciele nie kryją oburzenia i mówią wprost: "To dla nas policzek".

O nowym pomyśle Ministerstwa Edukacji Narodowej i reakcji na niego pisze w sobotę Interia. Chodzi o przyjęty w lipcu przez Radę Ministrów projekt ustawy, zakładający że przedszkola będą mogły zatrudniać osoby, które nie są nauczycielami, ale posiadają kompetencje do pracy z dziećmi. "Chodzi o wszystkie zajęcia, a nie jak do tej pory, tylko te, które rozwijają zainteresowania dzieci" – czytamy. Rozwiązanie to ma pomóc w uporaniu się problemami kadrowymi, z jakimi obecnie mierzą się przedszkola. O skali problemu świadczy fakt, że według stanu na 13 czerwca, w przedszkolach było aż 1657 wakatów.

Pomysł ten wywołuje kontrowersje. Szczególny sprzeciw budzi wśród nauczycieli przedszkolnych.

"To jest absurdalna sytuacja". Nauczyciele mówią "nie" pomysłowi MEN

Według jednej z nich, dr Zuzanny Jastrzębskiej-Krajewskiej, temat prawdziwych problemów przedszkoli w Polsce jest zamiatany pod dywan. – Nie dostrzega się, że ta praca nie jest godziwie wynagradzana. Kiedy nauczyciel przedszkola awansuje, i staje się nauczycielem mianowanym, to jego pensja wzrasta o 110 zł na rękę. To jest absurdalna sytuacja – podkreśla w rozmowie z Interią, dodając, że to właśnie fakt, iż to właśnie powód, dla którego zawód ten nie jest atrakcyjny dla młodych osób. – To kolejny policzek dla nas – przyznaje.

Odnosząc się do nowego pomysłu resortu kierowanego przez Barbarę Nowacką rozmówczyni Interii zwróciła uwagę, że przedszkola są pierwszym etapem edukacyjnym w Polsce, który podlega pod MEN. –Nauczyciele wychowania przedszkolnego zobowiązani są realizować podstawę programową, a do tego potrzebna jest wiedza z zakresu psychologii rozwojowej, metodyki uczenia dzieci w poszczególnych obszarach: matematyce, języku polskim, języku obcym i innych przedmiotach – wskazała dr Jastrzębska-Krajewska. Co więcej, wskazała, muszą oni prowadzić pełną dokumentację.

Nauczycielka zwróciła przy tym uwagę na niewłaściwy czas prezentowania projektu, w lipcu, kiedy wielu z nich jest na urlopach, w przedszkolach trwają bardzo duże roszady, remonty, są dyżury wakacyjne. – Wygląda to tak, jakby ministerstwo myślało, że nie zauważymy tej zmiany – podkreśliła.

To właśnie dr Zuzanna Jastrzębska-Krajewska jest inicjatorką petycji pod hasłem "Nauczyciel wychowania przedszkolnego to zawód – NIE dla zmian pod przykrywką ratowania systemu!". Podpisało się już pod nią blisko 40 tys. osób.

Obawy rodziców. "Po to kończy się odpowiednie studia, żeby mieć taką wiedzę"

Pomysł MEN budzi jednak nie tylko sprzeciw nauczycieli, ale również obawy rodziców. Aleksandra Łagowska, mama dwóch przedszkolaków wskazuje, że w przedszkolach są dzieci w różnym wieku i z różnymi potrzebami, dlatego szczególnie ważne jest, by osoby pracujące z nimi miały odpowiednie kompetencje. Kobieta zwraca uwagę na pojawiające się w przedszkolach sytuacje konfliktowe, które wymagają od nauczycieli wiedzy o emocjach dzieci.

– Ja też mam podejście do dzieci, ale nie wiem, jak kształtować młodego człowieka, który rozpoczyna naukę pisania czy czytania, czego można od niego wymagać. Po to kończy się odpowiednie studia, żeby mieć taką wiedzę – podkreśla Łagowska.

Czytaj też:
Co z dymisją Muchy? Jest decyzja premiera
Czytaj też:
Nauczyciele walczą o podwyżki. ZNP ogłasza "pogotowie protestacyjne"
Czytaj też:
Wrócą obowiązkowe prace domowe? Nowacka tłumaczy


Polecamy Państwu „DO RZECZY+”
Na naszych stałych Czytelników czekają: wydania tygodnika, miesięcznika, dodatkowe artykuły i nasze programy.

Zapraszamy do wypróbowania w promocji.


Opracowała: Anna Skalska
Źródło: Interia.pl
Czytaj także