RYSZARD GROMADZKI: Sprawa patologicznej dystrybucji dotacji z Krajowego Planu Odbudowy ostatecznie pogrąży rząd Tuska?
GRZEGORZ PŁACZEK: Ta sytuacja powinna pogrążyć rząd premiera Tuska. Trzeba jednak mieć świadomość, że sprawa KPO obciąża nie tylko Koalicję Obywatelską, lecz także Prawo i Sprawiedliwość. Rząd karmi nas informacjami, że Polska otrzyma w ramach KPO 255 mld zł, z czego 147 mld stanowić będą pożyczki, a ta „góra pieniędzy” z Brukseli sprawi, iż staniemy się krajem mlekiem i miodem płynącym. Nikt nie mówi o tym, że zdecydowaną większość tych środków Polska będzie musiała oddać z odsetkami i że potrwa to do 2058 r. Nie zwraca się też uwagi, że warunkiem przyznania tych pożyczek jest realizacja tzw. kamieni milowych. To właśnie w nich, a także w założeniach projektów finansowanych z KPO, znajdują się takie „niespodzianki” jak zgoda na Zielony Ład czy uznanie praw mniejszości seksualnych.
O ile dobrze pamiętam to na wszystkie te warunki zgodził się jeszcze premier Morawiecki, a nie Tusk. Dziś PiS słusznie pomstuje na skandaliczne rozdawnictwo pieniędzy z KPO przez rząd Koalicji Obywatelskiej, ale to przecież nie kto inny jak PiS zaakceptował z całym niedobrodziejstwem inwentarza Krajowy Plan Odbudowy, mając pełną świadomość, że to kolejny mechanizm drenażu polskiego budżetu.
Trzeba powiedzieć jasno, że pieniądze z KPO obciążone są dużą liczbą ideologicznych postulatów – istne kukułcze gniazdo. Zgodę na to wyraził rząd PiS, a obecny rząd w sposób niezwykle nieudolny pozwolił na sfinansowanie z tych środków wielu kontrowersyjnych projektów. W mojej ocenie pieniądze są wydawane według zasady: „Lepiej wydać, niż nie wydać”. W efekcie finansowane są przedsięwzięcia, które przy realnym, biznesowym podejściu nie zostałyby sfinansowane. Będziemy w tym absurdzie grzęznąć, bo nie mówi się o tym, że projekty trzeba będzie przecież utrzymywać w przyszłości. To nie jest wyłącznie kwestia wydania środków tu i teraz, lecz także odpowiedzialności za to, skąd brać pieniądze w przyszłości. W moim przekonaniu KPO nigdy nie powinien powstać. Zgodziły się na niego zarówno rządy PiS, jak i KO. Nie chcę być Kasandrą, ale mam przeczucie, że kolejne pokolenia Polaków jeszcze nieraz z tego powodu zapłaczą.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
