Unijna komisarz do spraw rynku wewnętrznego i usług Elżbieta Bieńkowska w rozmowie z Polsat News podkreśliła, że nikt w Brukseli nie chce wejść z Polską na ścieżkę wojenną. Stwierdziła, że odpowiedzialność za nakręcanie negatywnych emocji na linii Warszawa – Bruksela ponoszą nie unijne instytucje, a strona polska.
– To, co się wokół Polski dzieje, jest bardzo złe – oświadczyła, dodając: "Jest kompletnie zrujnowany wizerunek kraju, tego kraju, który był przykładem wielkiego sukcesu europejskiego". – Tu nie ma mowy o jakimś nadmiernym chwaleniu się. To był kraj, który jednocześnie świetnie rozwijał się gospodarczo, a Polacy byli i cały czas są uważani za naród prounijny, proeuropejski, który chce być w UE – wskazała.
Bieńkowska stwierdziła, że w Brukseli nikt nie bierze pod uwagę scenariusza, w którym Polska opuszcza Wspólnotę. – Uważam jednak, patrząc całkowicie na zimno, że to naprawdę idzie w tę stronę, żeby ludziom przekazać informację, że "możemy być sami, bez Unii Europejskiej" (…) i jak dojdzie poparcie do 52 proc., to zrobimy sobie referendum – mówiła. Jak jednak dodała, "to wszystko mrzonki". – Na pewno w tym momencie historycznym Unia to jest coś, co powinniśmy pielęgnować, hołubić i wręcz w odwrotną stronę ten przekaz kierować – tłumaczyła.
Komisarz przekonywała, że Unia Europejska jest organizacją, która została stworzona do tego, żeby w Europie był pokój i dobrobyt. – To organizacja, która sprawiła, że Europa to najlepsze do życia miejsce na świecie, a Polska ma się tak dobrze, m.in. dlatego, że jest w strukturach UE – wskazała.