Według ustaleń "Rzeczpospolitej", w miejscowości Wyryki na Lubelszczyźnie na dom spadła rakieta wystrzelona z polskiego F-16, a nie rosyjski dron, jak informowano wcześniej.
Gazeta – powołując się na anonimowe źródła "w najważniejszych strukturach państwa zajmujących się bezpieczeństwem" ustaliła – że był to pocisk AIM-120 AMRAAM, który miał uszkodzony system naprowadzania na cel. Zadziałały jednak zabezpieczenia, dzięki którym po uderzeniu w dom nie doszło do eksplozji.
Co spadło na dom w Wyrykach? Siemoniak: Była to rakieta wystrzelona przez nasz samolot
Doniesienia "Rz" potwierdził w środę minister koordynator służb specjalnych Tomasz Siemoniak. – Wszystko na to wskazuje, że była to rakieta wystrzelona przez nasz samolot w obronie Polski – powiedział w TVN24.
Sprawa wywołała polityczną burzę, ponieważ prezydent Karol Nawrocki i jego Biuro Bezpieczeństwa Narodowego twierdzą, że nie dostali takiej informacji od rządu. Szef prezydenckiego Biura Polityki Międzynarodowej Marcin Przydacz poinformował w czwartek w TVN24, że w środę wieczorem do Kancelarii Prezydenta trafił raport w tej sprawie, ale nie zna jego treści, bo jest niejawny.
Wcześniej premier Donald Tusk oświadczył, że "cała odpowiedzialność za uszkodzenia domu w Wyrykach spada na autorów dronowej prowokacji, czyli Rosję". "O wszystkich okolicznościach incydentu odpowiednie służby poinformują opinię publiczną, rząd i prezydenta po zakończeniu postępowania. Łapy precz od polskich żołnierzy" – napisał szef rządu na platformie X.
Polska zestrzeliła trzy rosyjskie drony
W nocy 10 września polską przestrzeń powietrzną naruszyło 21 rosyjskich dronów. Trzy zostały zestrzelone przez polskie i sojusznicze lotnictwo, w tym holenderskie myśliwce F-35. Dotychczas odnaleziono 18 szczątków dronów, ostatni w środę (17 września) w miejscowości Stanisławka (woj. lubelskie).
Czytaj też:
Polska zestrzeliła rosyjskie drony. Reaguje Austria
