Rosja nie pokaże dowodów ataku na rezydencję Putina. Kreml tłumaczy dlaczego

Rosja nie pokaże dowodów ataku na rezydencję Putina. Kreml tłumaczy dlaczego

Dodano: 
Dmitrij Pieskow, rzecznik Kremla
Dmitrij Pieskow, rzecznik Kremla Źródło: Wikimedia Commons
Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow oświadczył, że Rosja nie przedstawi dowodów rzekomego ataku dronów na rezydencję Władimira Putina, o który oskarża Ukrainę. Tłumaczenia Moskwy są zdumiewające.

Minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow poinformował w poniedziałek, że Ukraina próbowała zaatakować rezydencję prezydenta Władimira Putina w nocy 29 grudnia 91 dronami dalekiego zasięgu, które zostały zestrzelone przez rosyjską obronę przeciwlotniczą. Jak dodał, nikt nie został ranny i nie doszło do żadnych zniszczeń.

– Takie lekkomyślne działania nie pozostaną bez odpowiedzi – oświadczył Ławrow, nazywając atak "terroryzmem państwowym" i ogłaszając, że rosyjskie siły zbrojne już wybrały cele ataków odwetowych.

Szef rosyjskiej dyplomacji zapowiedział także, że Moskwa dokona przeglądu swojego stanowiska w rozmowach pokojowych, choć zaznaczył, że nie zamierza wycofywać się z negocjacji z USA.

– Konsekwencją dyplomatyczną będzie zaostrzenie pozycji negocjacyjnej Federacji Rosyjskiej – poinformował we wtorek (30 grudnia) Dmitrij Pieskow. Nie sprecyzował, jakie cele Rosja może zaatakować, ale zapewnił, że wojsko wie, kiedy i jak zareagować.

Dlaczego Rosja nie przedstawiła dowodów ataku na rezydencję prezydenta?

Zapytany, czy Rosja dysponuje fizycznymi dowodami ataku dronów, rzecznik Kremla odpowiedział, że ta kwestia leży w gestii Ministerstwa Obrony.

– Nie sądzę, żeby w ogóle były potrzebne jakiekolwiek dowody, skoro przeprowadzono tak masowy atak dronów, który dzięki skoordynowanej pracy systemu obrony powietrznej został zneutralizowany. Jeśli chodzi o szczątki, (…) to oczywiście sprawa dla naszych wojsk – oświadczył.

Jednocześnie stwierdził, że zaprzeczanie przez zachodnie media atakowi na rezydencję Putina jest "szaleństwem".

Nie wiadomo, gdzie prezydent Rosji przebywał w czasie domniemanego ataku. Pieskow oświadczył, że w świetle ostatnich wydarzeń takie szczegóły nie powinny być podawane do wiadomości publicznej.

Rezydencja koło Wałdaju to pilnie strzeżony kompleks położony na brzegach jeziora Wałdaj, około 360 km na północ od Moskwy. W sierpniu br. media informowały o rozmieszczeniu tam dwunastu przeciwlotniczych zestawów rakietowych Pancyr-S1.

Czemu Putin o niczym nie wspomniał?

Agencja Reutera zwraca uwagę, że na krótko przed wystąpieniem Ławrowa, Putin spotkał się na Kremlu z ministrem obrony Andriejem Biełousowem, dyrektorem Federalnej Służby Bezpieczeństwa (FSB) Aleksandrem Bortnikowem i czołowymi generałami w sprawie wojny na Ukrainie. Nie wspomniał o żadnym ataku ukraińskich dronów na swoją rezydencję.

Rosyjskie Ministerstwo Obrony poinformowało, że tamtej nocy 49 dronów zestrzelono nad obwodem briańskim, oddalonym o 450 km od Wałdaju, jeden nad obwodem smoleńskim i 41 nad gęsto zalesionym obwodem nowogrodzkim.

Resort obrony nie wspomniało o żadnym ataku na rezydencję prezydenta w swoich wcześniejszych raportach o działaniach wojska. Gubernator Nowogrodu Aleksandr Dronow poinformował, że obrona przeciwlotnicza i myśliwce zestrzeliły ukraińskie drony.

Pieskow oświadczył, że atak na rezydencję Putina jest wymierzony także w prezydenta USA Donalda Trumpa i jego wysiłki na rzecz pokojowego rozwiązania konfliktu. Podkreślił przy tym, że przywódcy Rosji i USA "utrzymują oparty na zaufaniu charakter dialogu" i będą go kontynuować mimo "prowokacji i terroryzmu państwowego" Ukrainy.

Czytaj też:
Atak na rezydencję Putina? Okoliczni mieszkańcy nie słyszeli dronów
Czytaj też:
Premier Indii "głęboko zaniepokojony". Rosja osiągnęła zamierzony cel?


Polecamy Państwu „DO RZECZY+”
Na naszych stałych Czytelników czekają: wydania tygodnika, miesięcznika, dodatkowe artykuły i nasze programy.

Zapraszamy do wypróbowania w promocji.


Opracował: Damian Cygan
Źródło: Reuters / TASS / Interfax
Czytaj także