– Przyjechałem do Przemyśla, do szpitala wojewódzkiego, słysząc o tym, co złego tutaj się dzieje – zaczął Grzegorz Schetyna. Jak poinformował, udało mu się porozmawiać z dyrektorem szpitala oraz strajkującymi pielęgniarkami. – Ze strony dyrekcji szpitala jest otwartość na rozwiązanie problemu. Nie ma politycznej zgody ze strony zarządu województwa, marszałka, działaczy PiS-u i koalicjantów – przekonywał.
– Tak naprawdę w ciszy dochodzi do czegoś okrutnego i bardzo brutalnego, że protestujące nie mogą spotkać się, rozwiązać problemów, które wszyscy chcą rozwiązać. To jest skandal – oceniał lider PO, po czym dodał: "Jeśli ktoś w taki sposób chce rządzić, w taki sposób sprawować władzę, odwracać się od problemów, to znaczy, że skończy w piekle. Mówię to z pełną odpowiedzialnością”.
Schetyna zażądał, aby marszałek województwa rozwiązał problem przemyskiego szpitala. – Nie można pozwolić na ciszę. Na to, żeby pielęgniarki protestowały, prowadziły głodówkę dwudziesty piąty dzień, opinia publiczna o tym nie wie, a premier Morawiecki jeździ po Polsce i opowiada kłamstwa – podkreślał polityk. – Władzę na Podkarpaciu w pełni ma PiS. Gdzie jest zarząd województwa, marszałek, minister zdrowia? Kto ma rozwiązać ten problem, jak nie oni? – pytał. – Jeżeli władza sobie z tym nie radzi, to zrobimy co w naszej mocy na poziomie parlamentu – zapowiedział przewodniczący Platformy Obywatelskiej.