Geneza najstarszego i wciąż chyba najbardziej prestiżowego turnieju fortepianowego tkwi w… sporcie. W interbellum nastąpił jego bujny rozkwit, toteż duet uznanych pedagogów muzycznych – Aleksander Michałowski i Jerzy Żurawlew – zauważając zapał młodzieży do rywalizacji na boisku, ringu, bieżni, korcie czy parkiecie, postanowił zdyskontować ową tendencję. Wystąpili z inicjatywą stworzenia internacjonalnych zawodów dla młodych pianistów. Jednak włodarze II Rzeczypospolitej początkowo nie dostrzegali potencjału projektu – promującego nie tylko spuściznę genialnego kompozytora, lecz także kraj. Sytuacja uległa zmianie, gdy urząd prezydenta objął prof. Ignacy Mościcki, systematycznie goszczący w salach koncertowych, nadto posiadacz dużej kolekcji fonograficznej. Z jego poparciem – i pokaźnym zastrzykiem finansowym dyrektora Monopolu Zapałczanego, Henryka Rewkiewicza (w Polsce Ludowej uwięzionego, co przyczyniło się do jego przedwczesnego zgonu) – pomysł doczekał się w roku 1927 urzeczywistnienia. Impreza wzbudziła zainteresowanie, wywołując emocje. Również polityczne, ponieważ władze państwa liczyły na triumf rodaka, tymczasem jurorzy uhonorowali Lwa Oborina, reprezentanta Związku Sowieckiego – państwa, z którym zaledwie siedem lat wcześniej toczyliśmy krwawy i zaciekły bój.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
