Onet.pl opublikował taśmy premiera Mateusza Morawieckiego. Co wiemy po publikacji tych taśm?
Arkadiusz Mularczyk: Ktoś chciał uderzyć w pana premiera Mateusza Morawieckiego. Myślę, że fakt, że akurat ten fragment taśm wypłynął właśnie teraz, jest niezwykle intrygujący.
Uderzenie w rozmowy w Nowym Jorku
Dlaczego?
Te taśmy miały utrudnić panu premierowi rozmowy, poleciał prowadzić w Stanach Zjednoczonych. Premier poleciał do USA by na Wall Street rozmawiać o wsparciu dla Polski. I akurat w tym czasie Onet publikuje nagrania premiera. Ewidentnie mogło to mieć na celu uderzenie w autorytet szefa polskiego rządu. I, siłą rzeczy, utrudnienie rozmów. Natomiast faktycznie taśmy były kompromitujące, ale dla rządu Platformy. Ktoś kto je publikował nie przewidział, że kij ma dwa końce, że ten odgrzewany kotlet uderzy ze zdwojoną siłą w PO. Bo to była afera PO. I na taśmach są kompromitujące fragmenty dotyczące polityków Platformy, nie ma nic, co by obciążało premiera Mateusza Morawieckiego.
Poza używanym podczas rozmowy językiem.
Panie redaktorze, czy komukolwiek z nas nie zdarza się czasem użyć mocniejszych słów? Myślę, że ci, którzy tych taśm słuchają, mają już swój wyrobiony pogląd na ich temat, więc ujawnienie kolejnych nagrań nie wpłynie, wbrew woli opozycji, negatywnie na notowania premiera, czy rządu. Przeciwnie – ten odgrzewany kotlet przypomina aferę, która zmiotła ze sceny politycznej rząd Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego. Myślę, że ten, kto te taśmy odgrzał, czy wypuścił, uświadomił sobie, że Platformę tym tylko bardziej pogrążył, podczas gdy w założeniu miał jej pomóc się podnieść.
Czytaj też:
Mularczyk: Działanie Niemców w sprawie Kozłowskiej nieprzemyślane, szkodliwe, niemądre. Wynika z niewiedzy albo złej woliCzytaj też:
Budka: Nagrania premiera pokazują, że afera taśmowa nie była aferą PO
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.