O przełomie w sprawie Dariusza Mateckiego jako pierwsza informowała stacja TVN24. Doniesienia te znalazły potwierdzenie w późniejszym komunikacie Prokuratury Krajowej.
Jest akt oskarżenia wobec Dariusza Mateckiego
Przypomnijmy, że polityk ma postawionych sześć zarzutów. Śledczy zarzucają udział w "ustawianiu" konkursów z Funduszu Sprawiedliwości, pranie pieniędzy, a także o fikcyjne zatrudnienie polityka PiS w Lasach Państwowych w czasach rządów Zjednoczonej Prawicy.
Skierowany w czwartek do szczecińskiego sądu akt oskarżenia obejmuje osiem osób. Oprócz Mateckiego, chodzi o: Adama S., prezesa Stowarzyszenia Fidei Defensor, dawniej Nowy Koliber, Mateusza W., prezesa Stowarzyszenia Przyjaciół Zdrowia, byłego wicewojewody zachodniopomorskiego oraz Grzegorza W., Doroty W., Patrycji S., Niny W. i Mikołaja W. Dotyczy on tzw. wątku szczecińskiego śledztwa ws. Funduszu Sprawiedliwości. Chodzi w nim o rzekome nieprawidłowości przy organizacji trzech konkursów Funduszu Sprawiedliwości, które – jak twierdzi PK- "od początku były przeprowadzane w sposób zapewniający przyznanie wielomilionowych dotacji dwóm z góry wskazanym stowarzyszeniom: Stowarzyszeniu Fidei Defensor oraz Stowarzyszeniu Przyjaciół Zdrowia".
"Uzyskane w ten sposób środki w łącznej kwocie 16,5 mln zł miały zostać następnie przywłaszczone przez działających wspólnie i w porozumieniu oskarżonych Dariusza M., Adama S. i Mateusza W. oraz inne osoby, poprzez wydatkowanie ich w sposób niezgodny z przeznaczeniem, w tym poprzez wystawianie fikcyjnych lub zawyżonych faktur, wypłaty z tytułu pozornego zatrudnienia, zawieranie fikcyjnych umów cywilnoprawnych i najmu, finansowanie działań o charakterze politycznym i medialnym oraz zawyżanie kosztów usług marketingowych i konferencyjnych" – czytamy.
Prokuratura Krajowa przekazała w komunikacie, że w zakresie części z tych środków (ok. 3,6 mln zł) podejmowane były nadto działania mające na celu udaremnienie lub znaczne utrudnienie stwierdzenia pochodzenia tych pieniędzy z przestępstw popełnionych na szkodę Funduszu Sprawiedliwości.
Matecki: Nie mam sobie nic do zarzucenia
Przypomnijmy, że Matecki w pierwszej połowie roku spędził dwa miesiące w areszcie. Na wolność wyszedł 25 kwietnia. Było to możliwe dzięki wpłaceniu kaucji w wysokości pół miliona złotych. Wobec posła zastosowano dozór policyjny, polegający na zakazie kontaktowania się z określonymi osobami. W areszcie w Radomiu przebywał od 8 marca. Za kratki trafił właśnie w związku ze śledztwami dotyczącymi rzekomych nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości. Prokuratura zarzuca mu również fikcyjne zatrudnienie w Lasach Państwowych.
– Pierwsze cztery zarzuty dot. przestępstw urzędniczych, które miałem popełnić jako urzędnik MS. Problem w tym, że nigdy nie byłem urzędnikiem resortu. Pozostałe dwa zarzuty, dotyczące Lasów Państwowych, całkowicie obaliłem na komisji – powiedział Matecki po wyjściu na wolność. Dodał, że w sprawie żadnego z sześciu zarzutów nie ma sobie nic do zarzucenia. – Główny cel mojego pobytu tutaj, to był areszt wydobywczy, żebym powiedział coś złego na Zbigniewa Ziobrę (...). Minister Ziobro to mój polityczny autorytet. Wszystko, co robił, robił dla dobra Polski. Pokonał mafie VAT-owskie, które dziś wracają – wskazał.
Czytaj też:
"Bez zbędnej zwłoki". Sejm gotowy do zajęcia się sprawą ZiobryCzytaj też:
"Minister niesprawiedliwości". Rzecznik Nawrockiego uderza w ŻurkaCzytaj też:
Żurek porównał Ziobrę do Ala Capone. "Modus operandi podobny"
Polecamy Państwu „DO RZECZY+”
Na naszych stałych Czytelników czekają: wydania tygodnika, miesięcznika, dodatkowe artykuły i nasze programy.
Zapraszamy do wypróbowania w promocji.
