Tygodnik „Polityka” wzywa do sporządzania list proskrypcyjnych PiS-owców i sekowania dzieci „funkcjonariuszy reżimu”, wicenaczelny „Gazety Wyborczej” opowiada hiszpańskiej gazecie, że władza PiS opiera się na 200 tys. umundurowanych, uzbrojonych bojówkarzy, a czołowy polityk PO publicznie rozgłasza, iż Antoni Macierewicz chce zbrojnie odbić od Rosjan wrak tupolewa. I choć nie ukrywa, że opiera się na „takiej plotce”, którą słyszał, informację o rzekomych planach zbrojnej awantury media broniące starego porządku ze śmiertelną powagą umieszczają na czołówkach. Jeśli w zeszłym tygodniu wydawało się komuś, że są jakieś granice absurdu i śmieszności, których liderzy opozycji nie odważą się przekroczyć, to w tym musi przyznać, że się mylił. A jeśli w tym tygodniu (z którego pochodzą wszystkie podane przykłady) wydaje się komuś, że bardziej odlecieć już nie można, to w nadchodzącym zapewne przyzna, że opozycji nie docenił. (...)
A przecież cała „dyktatura” na razie polega na tym, że po wykolejeniu przez PO procedury wyboru sędziów sądu konstytucyjnego (niestety, przy współudziale przewodniczącego) toczy się spór o jej uregulowanie, w którym – tak jak to w politycznych sporach – każda ze stron ma swoje argumenty oraz swoje winy, i na tym, że nowa władza nie odstąpiła od panującej od ćwierćwiecza politycznej kontroli nad państwowymi mediami. Podobnie jak mityczne „zbrodnie IV RP”, których po fiasku śledztw dwóch sejmowych komisji i umorzeniu niezliczonych dochodzeń prokuratorskich nikt nie jest w stanie wymienić oraz okazują się one sprowadzać do ezoterycznego zarzutu „dusznej atmosfery”, tak i obecne „zagro- żenie dla demokracji” pozostaje w sferze bajek. Jest to zresztą bajka grana w III RP do znudzenia. (...)