W czasie karnawału Solidarności jedna z zachodnioniemieckich gazet opublikowała karykaturę, na której ówczesny przywódca NRD, Erich Honecker, w stroju przeciwchemicznym i masce zamurowuje przejście graniczne z Polską i rozpyla na polską stronę dezynfekujące chemikalia. Podpis głosił: „Przeciwko polskiemu wirusowi”.
Historia się powtarza. Dzisiaj Niemcy ponownie starają się objąć Polskę kwarantanną, by uniemożliwić rozprzestrzenienie się dokładnie tego samego wirusa, którego bał się sekretarz generalny komunistycznej SED: wirusa wolności. Niezwykle niebezpiecznego dla każdej zasiedziałej oligarchii.
Rządy PiS, nienazywanego w zachodnich mediach inaczej niż partią „nacjonalistyczno-klerykalną”, „skrajnie prawicową” czy wręcz „antyeuropejską i antydemokratyczną”, i to na dodatek rządy samodzielne, a nie, tak jak w latach 2005–2007 uzależnione od chwiejnych porozumień z mało lojalnymi partnerami, przyszły bowiem w chwili dla całego zachodnioeuropejskiego establishmentu najgorszej: w chwili, gdy zachwiał się jego „rząd dusz”. Najpierw kryzys w strefie euro zakwestionował dogmat o konieczności nieustannego „pogłębiania integracji”, potem kryzys imigracyjny wykazał kompletną przeciwskuteczność europejskich struktur i rozbrat rządzą- cych unijnymi mocarstwami ze zdrowym rozsądkiem, na koniec swoista głasnost, wymuszona kompromitacją niemieckich mediów i władz podczas kolońskiego sylwestra i polegająca na ujawnieniu licznych wcześniejszych, starannie zatuszowanych podobnych wypadków podkopały wiarę europejskich społeczeństw w panujący porządek. (...)
FOT. MONIKA SKOLIMOWSKA/DPA/FORUM