"Gazeta Wyborcza" napisała w poniedziałek (15 grudnia), że poznała nazwy leków, których przyjmowanie Sławomir Cenckiewicz miał zataić przed służbami i przez to stracić dostęp do informacji niejawnych. Dziennik zarzucił szefowi BBN kłamstwo.
Cenckiewicz: Nigdy niczego nie zataiłem przed służbami
Do artykułu Cenckiewicz odniósł się we wpisie na portalu X. Zapowiedział m.in. podjęcie kroków prawnych przeciwko autorowi tekstu Wojciechowi Czuchnowskiemu oraz kierownictwu Służby Kontrwywiadu Wojskowego.
"Nigdy, na jakimkolwiek etapie postępowań sprawdzających prowadzonych wobec mnie przez ABW i SKW (w latach 2001-2021), nie wprowadziłem służb specjalnych w błąd, niczego nie zatajając i zawsze bez przeszkód otrzymywałem tzw. poświadczenia bezpieczeństwa do najwyższych klauzul tajności (krajowych i międzynarodowych)" – napisał Cenckiewicz w serwisie X.
Mariusz Błaszczak, szef klubu parlamentarnego PiS, poinformował o złożeniu wniosku o nadzwyczajne posiedzenie sejmowej Komisji Służb Specjalnych w sprawie "wycieku danych medycznych i ataku na prof. Cenckiewicza".
"Domagamy się, aby minister (Tomasz) Siemoniak i Jarosław Stróżyk (szef SKW – red.) wytłumaczyli się ze swoich działań. W ciągu dwóch lat doszło do obniżenia skuteczności działań służb specjalnych i utraty do nich zaufania" – podkreślił Błaszczak.
Dane medyczne szefa BBN w posiadaniu "Gazety Wyborczej"
"Wyborcza" napisała, że zgłosił się do niej informator znający szczegóły wypełnionej przez Cenckiewicza ankiety bezpieczeństwa i podał nazwy leków, których przyjmowanie szef BBN rzekomo zataił.
"Nie podajemy nazw leków. Oba działają na ośrodkowy układ nerwowy. Jeden jest zaliczany do psychotropów, drugi ma charakter psycholeptyczny i przy przedawkowaniu jest groźny dla życia" – czytamy w artykule zatytułowanym "Co brał Cenckiewicz?".
Według "GW", problem szefa BBN z dostępem do tajnych informacji to jeden z najważniejszych punktów konfliktu pomiędzy prezydentem Karolem Nawrockim a premierem Donaldem Tuskiem.
O co toczy się spór?
W lipcu 2024 r. kierowana przez gen. Jarosława Stróżyka Służba Kontrwywiadu Wojskowego odebrała Sławomirowi Cenckiewiczowi poświadczenie bezpieczeństwa, które jest wymagane przy dostępie do informacji niejawnych. Po skardze Cenckiewicza, 17 czerwca 2025 r. Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie uchylił tę decyzję.
5 sierpnia 2025 r. rzecznik prasowy koordynatora służb specjalnych Jacek Dobrzyński przekazał, że Kancelaria Premiera wniosła do Naczelnego Sądu Administracyjnego skargi kasacyjne od wyroków uchylających cofnięcie Cenckiewiczowi poświadczenia bezpieczeństwa.
Cenckiewicz i jego otoczenie stoją na stanowisku, że w tej sytuacji posiada on dostęp do informacji niejawnych. Przeciwnego zdania są kierownictwo SKW i obóz rządzący.
Kulisy odebrania szefowi BBN dostępu do informacji niejawnych
"Rzeczpospolita" ujawniła w październiku, że szef BBN miał pominąć w ankiecie bezpieczeństwa fakt, że lekarz przepisał mu leki oddziałujące na ośrodkowy układ nerwowy. Zatajenie tej informacji miało być przyczyną odebrania mu poświadczenia bezpieczeństwa z 2021 r.
Według "Gazety Wyborczej", Cenckiewicz ukrył informację, że w przeszłości leczył się psychiatrycznie, a sąd administracyjny przywrócił mu uprawnienia tylko dlatego, że uznał, iż "wykroczenie nie jest istotne". Z ustaleń "Rz" wynika jednak, że było zupełnie inaczej. Sąd wcale nie stwierdził, że Cenckiewicz popełnił błąd w ankiecie. Przeciwnie – podał prawdę.
W kontrolnym postępowaniu sprawdzającym wszczętym wobec Cenckiewicza SKW badała, czy są wątpliwości dotyczące m.in. "uzależnienia od alkoholu, środków odurzających lub substancji psychotropowych". Analizując ten wątek, kontrwywiad wojskowy uznał, że Cenckiewicz zataił konsultacje u specjalisty i przyjmowanie leku działającego na ośrodkowy układ nerwowy.
Jak było naprawdę? Cenckiewicz w 2020 r. dwukrotnie (wiosną i latem) skorzystał z konsultacji lekarza specjalisty. W ciągu kilku miesięcy wykupił pięć recept na dwa leki mające działać na ośrodkowy układ nerwowy. Przy drugiej wizycie lekarz wypisał mu większą ilość jednego z medykamentów (z zapasem na cztery miesiące). Na tej podstawie SKW uznała, że Cenckiewicz leczył się przez prawie osiem miesięcy.
Według źródeł "Rz", Cenckiewicz poinformował o konsultacji medycznej podczas rozmowy z SKW w 2021 r. Co więcej, każda służba, która sprawdza osoby ubiegające się o dostęp do informacji niejawnych (Cenckiewicz od 2021 r. miał być wielokrotnie prześwietlany), ma pełny dostęp do bazy ZUS i podgląd leków wykupywanych na recepty.
Decyzja sądu korzystna dla Cenckiewicza
Sąd uznał, że dolegliwość, z powodu której Cenckiewicz udał się do specjalisty, nie ogranicza sprawności umysłowej i nie zakłóca psychiki. Potwierdził także, że żaden z dwóch przepisanych mu leków nie jest substancją psychotropową, a "podciąganie" pod tę kategorię leków działających na ośrodkowy układ nerwowy jest sprzeczne z pytaniem ankiety, w której chodzi o ustalenie wątpliwości dotyczących uzależnienia od alkoholu, środków odurzających i substancji psychotropowych.
Cenckiewicz nie wprowadził SKW w błąd, bo w ankiecie bezpieczeństwa odpowiedział zgodnie z prawdą, że substancji psychotropowych nie zażywał. Twierdzenie SKW o celowym zatajeniu brania przez osiem miesięcy leków działających na ośrodkowy układ nerwowy – zdaniem sądu – "nie ma racjonalnego uzasadnienia". Sugestię ukrywania lub świadomego podawania nieprawdziwych informacji sąd uznał za "nieuprawnioną". Wyrok jest nieprawomocny.
Czytaj też:
Wysadzenie Nord Stream. Szef AfD krytykuje Cenckiewicza, BBN odpowiada
Polecamy Państwu „DO RZECZY+”
Na naszych stałych Czytelników czekają: wydania tygodnika, miesięcznika, dodatkowe artykuły i nasze programy.
Zapraszamy do wypróbowania w promocji.
