Do niewielkiej miejscowości Lewin Kłodzki już po raz drugi zjechali się z całej polski fani Przystanku Niepodległość. Ta oddolna inicjatywa to coś w rodzaju patriotycznego hyde-parku, cykl spotkań, dyskusji i koncertów.
Jednym z najciekawszych paneli podczas tegorocznej edycji Przystanku, która odbyła się w czerwcu, była dyskusja „Jak nie zmarnować danej Polsce szansy” z udziałem m.in. publicystów Doroty Kani, Ewy Stankiewicz i Witolda Gadowskiego, plastyka Wojciecha Korkucia i dolnośląskiego posła PiS Michała Dworczyka.
Dyskusja szybko zamieniła się w analizę słabości komunikacji sił „dobrej zmiany” ze swoim własnym elektoratem. Dyskutanci z sali wskazywali, że półroczny miesiąc miodowy radości z wygranej „naszych” miesza się z poczuciem braku jasnego przekazu z góry, dotyczącego zamierzeń PiS. Że nikt im nie tłumaczy, o co chodzi w sporze o Trybunał Konstytucyjny, a telewizyjne pojedynki polityków PiS z opozycją są dla nich nieczytelne. Uczestnicy panelu wskazywali z kolei, gdzie brak zmian lub ich zła jakość wywołują frustrację. Wojciech Korkuć opowiadał, jak wieloma instytucjami kultury nadal zarządza salonowe towarzystwo wzajemnej adoracji. Witold Gadowski mówił o zaskakujących karierach, które w nowym rozdaniu robią postacie z komunistyczną przeszłością. Pytano o przyczyny nieujawnienia zbioru zastrzeżonego IPN i wyrażano obawy o kształt nowej ustawy medialnej dającej politykom możliwość łatwego odwoływania szefów mediów.
Było widać, że świadomość przebywania w „swoim gronie” rozwiązywała języki. (...)