"Gazeta Wyborcza" opublikowała dziś fragmenty zeznań Geralda Birgfellnera, który miał powiedzieć w prokuraturze, że Jarosław Kaczyński nakłonił go do wręczenia 50 tys. zł księdzu z rady fundacji, która jest właścicielem spółki Srebrna.
Czytaj też:
Kolejna odsłona taśm Kaczyńskiego. Prezes, ksiądz i 50 tys. zł w kopercie
Do publikacji "Wyborczej" odniósł się na Twitterze jeden z pełnomocników Austriaka mec. Roman Giertych, który wyraził swoje zastrzeżenia do artykułu. "W nawiązaniu do dzisiaj opublikowanych fragmentów zeznań Geralda Birgfellnera przez „GW” uprzejmie informuję, że nie wynika z tych fragmentów, aby mój Mocodawca miał pewność, że pieniądze trafiły do Ks. Rafała Sawicza. A tak sugeruje podtytuł artykułu" – napisał Giertych.
Jego wpis spotkał się z redakcją wicenaczelnego "Wyborczej" Jarosława Kurskiego, który pokornie wysłuchał uwagi Giertycha i powinien, jak powinien brzmieć ten fragment tekstu. "Mała errata do dzisiejszego leadu. Powinno być: 'Gerald Birgfellner zeznał, że Jarosław Kaczyński nakłonił go do wręczenia 50 tys. zł DLA księdza z rady fundacji...'. Austriak ks. Sawicza na oczy nie widział" – poinformował Kurski.
Do całej sytuacji odniosła się posłanka PiS Joanna Lichocka. "Co sprawia, że w Wyborczej nie umieją napisać leadu? Że nie są w stanie merytorycznie zapanować nad przekazem (kłamliwym ale tego nawet nie są już w stanie spójnie realizować). Co tam się z nimi dzieje? Na czym oni jadą?" – zapytała posłanka.