Najciemniej pod latarnią? Odnaleziono księdza z "taśm Kaczyńskiego"

Najciemniej pod latarnią? Odnaleziono księdza z "taśm Kaczyńskiego"

Dodano: 
Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne Źródło: Pixabay / Domena publiczna
Udało się odnaleźć ks. Rafała Sawicza, członka rady Fundacji Instytut im. Lecha Kaczyńskiego, którego wątek występuje na taśmach publikowanych przez "Gazetę Wyborczą". Okazało się, że duchowny jest urzędnikiem.

"Wyborcza" przekonuje, że chciała skontaktować się z ks. Sawiczem. "W gdańskiej kurii powiedziano nam, że 'rok temu porzucił stan duchowny'. Czynnym księdzem nie był już w chwili, gdy podpisywał uchwały Instytutu. Nikt nie wie, gdzie go znaleźć" – czytamy. Dlatego też dziennikarze "GW" zorganizowali niecodzienną akcję... poszukiwania księdza na Twitterze.

– Ksiądz Sawicz miał otrzymać kopertę z 50 tys. zł, którą Birgfellner przekazał na polecenie Kaczyńskiego, ale nikt nie wie, gdzie ksiądz jest. Jeśli ktoś wie jak się z nim skontaktować, prosimy napisać na [email protected] – apelowała kilka dni temu „Wyborcza” na Twitterze.

twitter

Ksiądz urzędnikiem?

Do księdza dotarł portal gdanskstrefa.com. Z najnowszych informacji wynika, że duchowny od ok. dwóch lat pracuje w Urzędzie Miejskim w Gdańsk w Wydziale Skarbu, Referacie Analiz Opłat i Rozliczeń. W urzędzie miał zostać zatrudniony na zastępstwo, a w tej chwili przebywa na urlopie. Zajmował się obliczaniem opłat z tytułu użytkowania wieczystego

"To nie może być prawda, bo byłaby to komedia. Nie-ksiądz, którego na Twitterze szuka naczelny GW, pracuje w Urzędzie Miejskim w Gdańsku" - napisał Marcin Dobski, dziennikarz Polskiego Radia 24.

twitter

Taśmy Kaczyńskiego

Nagrania z udziałem prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego i austriackiego biznesmena Geralda Birgfellnera opublikowała "Gazeta Wyborcza". Pierwszy materiał ukazał się trzy tygodnie temu W całej sprawie chodzi o budowę wieżowców "K-Towers" przez spółkę Srebrna.

Według "Wyborczej" 11 lutego w prokuraturze Austriak złożył zeznania obciążające prezesa PiS. "Jarosław Kaczyński powiedział mi, że musi mieć jeszcze podpis księdza, który jest członkiem rady tej fundacji, ale powiedział, że zanim ten ksiądz podpisze, to trzeba mu zapłacić. Chodzi o pana Rafała Sawicza" – cytuje zeznanie Birgfellnera "GW" (w dzisiejszej publikacji).

Austriak miał powiedzieć prokuratorom, że chodziło o kwotę 100 tys. zł. Wyjaśnił, że może wyłożyć 50 tys. zł, a resztę dopłaci jak dostanie kredyt i swoje honorarium. Pieniądze miały być zapłatą dla ks. Rafała Sawicza, który zasiada w radzie fundacji im. Lecha Kaczyńskiego – właściciela spółki Srebrna.

"Ktoś z Nowogrodzkiej do mnie zadzwonił, nie wiem kto, że powinienem podjąć te 50 tys. z banku z mojego prywatnego konta i zawieźć je na Nowogrodzką. Zaniosłem kopertę z pieniędzmi na Nowogrodzką, nie pamiętam dokładnie, komu przekazałem kopertę z pieniędzmi, ale przypominam sobie, że Jarosław Kaczyński tę kopertę miał w ręku. Więc mieliśmy już podpisane uchwały, czyli była zgoda" – przytacza zeznanie Birgfellnera "Wyborcza".

Czytaj też:
Poseł PO chciał dopiec rządzącym. Miał jednak problemy z matematyką
Czytaj też:
Kaczyński zabrał głos ws. taśm

Źródło: gdanskstrefa.com
Czytaj także