Ci Francuzi są jacyś dziwni. Niby popierają wolność ekspresji, a marzy im się szkoła, w której oprócz głodu wiedzy panowałaby dyscyplina. Rzeczywistość jednak skrzeczy i młody pedagog z powołania zderza się ze ścianą.
Próba zainteresowania podopiecznych poezją miłosną Ronsarda owocuje oskarżeniem o molestowanie. Wiadomo, że afera jest dęta (choćby dlatego, że Julien to homoseksualista). Dyrekcja i policja mu współczują, lecz traktują pomówienie serio – bo tak każą przepisy. Patronem szkoły jest zaangażowany poeta Paul Eluard, ale panuje w niej kult świętego spokoju. Nieborak ma problem z wyegzekwowaniem swego prawa do obrony. Usłyszawszy, że francuski „system sprawiedliwości jest przeciążony i działa powoli”, prawie się wzruszyłem. Jeśli uwielbiacie „Stowarzyszenie umarłych poetów”, to darujcie sobie ten seans. U Weira nauczycielem był guru, a uczniom rosły skrzydła.
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.