Dzieci lichych przemian
  • Maciej PieczyńskiAutor:Maciej Pieczyński

Dzieci lichych przemian

Dodano: 
Kadr z serialu "Lichije"
Kadr z serialu "Lichije" Źródło: YouTube
W Rosji zapanowała moda na lata 90. Ta epoka jest dziś wspominana – i przedstawiana we wciągających serialach kryminalnych – jako czas krwawego chaosu, gdy krajem rządziły gangi, a państwo jeszcze nie było w stanie zaprowadzić porządku. Renesans tej tematyki w popkulturze nie jest przypadkowy.

Tajga w Kraju Chabarowskim, na rosyjskim Dalekim Wschodzie. Rok 1991. Pszczelarz i myśliwy Pawieł Lichowcew uczy swojego syna Żenię, jak obchodzić się z pszczołami: „Spokojnie, one czują strach. Jak uciekniesz, to użądlą”. Ta nauka „odwagi” przyda się w niedalekiej przyszłości. Rozpada się Związek Sowiecki, szaleje kryzys gospodarczy, a rodzina Lichowcewów ledwo wiąże koniec z końcem. Ze swojej zapadłej wsi przenoszą się do Chabarowska, gdzie przyjaciel Jura załatwił Pawłowi dobrze płatną pracę – kierowcy, a potem zawodowego mordercy. Ojciec i syn Lichowcewowie wspólnie polowali na niedźwiedzie, a teraz wspólnie polują na ludzi. Dwunastoletni Żenia pomaga ojcu likwidować wrogów chabarowskiej mafii. Cierpi z powodu wyrzutów sumienia. Przyjmuje prawosławny chrzest, bo usłyszał, że tylko tak może zmyć swoje grzechy. W końcu jednak staje się niemal tak samo doskonałym zabójcą jak ojciec. I podobnie jak w przypadku ojca za gangsterską „karierę” w przyszłości płaci rozpadem rodziny. Dorosły Żenia już w czasach nam współczesnych wychodzi z więzienia i porywa własnego syna, żeby go zmusić do kontynuacji „rodzinnej tradycji”. Tak wygląda w skrócie fabuła serialu kryminalnego „Lichije” w reżyserii Jurija Bykowa. Tytuł odsyła do nazwiska głównych bohaterów, które z kolei symbolicznie nawiązuje do czasów, o których opowiada serial. „Lichije diewianostyje”, czyli po rosyjsku „liche lata dziewięćdziesiąte”, to popularne w Rosji określenie epoki, z którą kojarzą się dziś głównie kryzys gospodarczy, chaos, pseudodemokracja, pseudokapitalizm i rozkwit bandytyzmu.

Artykuł został opublikowany w 4/2025 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także