Redaktor naczelny "Gazety Wyborczej" przyjechał do Piaseczna, by porozmawiać ze swoimi sympatykami. Na scenie prowadząca debatę dziennikarka "Newsweeka" Renata Kim i flagi KOD-u. Spotkanie odbywało się pod hasłem "Kiedy kończy się demokracja?". Awantura wybuchła, gdy jeden z uczestników, opuszczając salę, rzucił do szefa "GW": – Do widzenia panie Adamie, pozdrowi pan brata. Zdenerwowany Michnik odpowiedział: – Wie pan co, jest pan po prostu głupim chamem. Gdy młody mężczyzna zdążył już wyjść, jedna z kobiet siedzących w pierwszym rzędzie zerwała się z krzesła, mówiąc: – Jednemu chociaż dam w pysk, prostaki. – To były klasyczne, ubeckie argumenty – kontynuował redaktor naczelny "GW".
– Prawda jest taka, że jeden z jego braci był stalinowskim sędzią, który wydał wiele wyroków na Żołnierzy Wyklętych i jest odpowiedzialny za straszne zbrodnie – stwierdził dziennikarz "Do Rzeczy", dodając, że brat Adama Michnika nie został dotąd ukarany, a Szwecja, w której obecnie mieszka, nie chce wydać go państwu polskiemu, gdyż uznała, że zarzucane mu czyny uległy przedawnieniu.
Zwrócił również uwagę na widownię, która zebrała się, żeby posłuchać Michnika. – Adam Michnik nie wyglądał tam na starszego człowieka. Taki styl peerelowsko-nowobogacki, a styl świadczy o człowieku – ocenił.
mp
TV Republika, dorzeczy.pl