Od 2027 r. obowiązywać będzie zakaz utrzymywania bydła na uwięzi. Dla części hodowców obowiązek zostanie wprowadzony jednak wcześniej. Zajmujący się hodowlami ekologicznymi będą musieli zrezygnować z uwięzi już w 2022 r. W tych gospodarstwach, w których liczba sztuk bydła nie przekracza 50, otrzymają dodatkowe dwa lata – do 2024 r. – na dostosowanie się do nowej rzeczywistości – opisuje "Nasz Dziennik".
Gazeta zaznacza, że to część nowego rozporządzenia ekologicznego, które ma obowiązywać w Danii od 1 stycznia 2022 r. Duński minister rolnictwa, wywodzący się z lewicowej Socjaldemokracji Daniiz Mogens Jensen, nazwał te rozwiązania kompromisowymi. Jak mówi, promują one podniesienie dobrostanu zwierząt, a przy tym dają czas rolnikom na dostosowanie się do nowych przepisów.
– Wystarczy prześledzić akcje tzw. organizacji ekologicznych, żeby zaobserwować, że promują one w Europie bardzo niebezpieczne dla rolnictwa rozwiązania, a one później przemycane są do Polski. Atak na hodowlę zwierząt futerkowych i ubój rytualny to jest pierwsza kostka domina – mówi dziennikowi Jacek Podgórski, dyrektor Instytutu Gospodarki Rolnej.
Dalej Podgórski ostrzega: – Obserwujemy nasilenie prób wprowadzenia na poziomie unijnym tzw. podatku od mięsa – forsowanego przez lewicowe, skrajnie lewicowe i komunizujące ugrupowania. Prowadzona jest również kampania „Koniec epoki klatkowej”. Sprowadza się ona do tego, aby całkowicie zakazać hodowli zwierząt w klatkach. To się musi skończyć na dwa sposoby: wzrostem importu mięsa do Unii Europejskiej i bankructwem rodzimych rolników lub przejściem Europejczyków na wegetarianizm. Innego wyjścia nie ma.
Czytaj też:
Ekspert: W Polsce nie ma obecnie problemów z hospitalizacją chorych na COVID-19Czytaj też:
Niemiecki dziennikarz załamany: Unijny kompromis to katastrofa