Grupa deputowanych Partii Demokratycznej wystosowała list do prezesa Google, Sundara Pichaia, domagając się, by potentat internetowy usuwał z wyników wyszukiwania nazwy ośrodków ciąży kryzysowej. Chodzi o przychodnie, które oferują kobietom pomoc w zakresie doniesienia niechcianej na początku ciąży.
Grupa wspomnianych senatorów domaga się, by przy wpisywaniu haseł związanych z aborcją nie pokazywały się wyniki wyszukiwania lub reklamy przychodni pro-life. W piśmie do prezesa Google nazwali oni ośrodki pro-life "fałszywymi klinikami aborcyjnymi", oskarżając jednocześnie ich właścicieli o podszywanie się pod środowiska proaborcyjne.
Ocenzurować albo chociaż napiętnować
Przeciwnicy takiego rozwiązania wskazują, że odcięcie kobietom rozważającym aborcję dostępu do wiedzy na temat alternatyw dla takiej decyzji byłoby poważnym zabezpieczeniem interesów przemysłu aborcyjnego.
Demokratyczni senatorzy grożą, że jeśli nie zdołają wymusić całkowitego ukryć tych wyników w wyszukiwarce googlowskich map, to będą dążyli do napiętnowania przychodni.
"Jeśli Google musi nadal wyświetlać te mylące rezultaty w wynikach wyszukiwania i Mapach Google, wyniki powinny przynajmniej być odpowiednio oznaczone" – zastrzegają w swoim liście. Mogą jednak dopiąć celu, ponieważ Google stosował już w przeszłości cenzurę wobec treści publikowanych przez środowiska pro-life.
Czytaj też:
Twitter, Facebook i Google liderami ograniczania wolności słowa. Powstaje ranking firmCzytaj też:
Genderowe projekty na polskich uczelniach. Kwaśniewski: To koniec wolnej nauki