We wtorek Onet poinformował, że na dowódcę Wielonarodowej Dywizji w Elblągu szef MON Antoni Macierewicz mianował gen. Krzysztofa Motackiego, który przeszedł kurs nadzorowany przez radziecki wywiad wojskowy GRU.
Sam generał przyznał, że skończył kurs w zakresie rozpoznania wojskowego w ZSRR. Przekonywał jednak, że nie był to kurs GRU, lecz "okołowojskowy". Z kolei Macierewicz oświadczył, że Motacki na własną prośbę przeszedł badanie wariografem, a jego przeszłość zbadał kontrwywiad wojskowy.
Czytaj też:
Spór o generała po kursie GRU. Znów gorąco na linii MON-BBN
Sprawę komentował w TVN24 gen. Roman Polko. – Badaniu wariografem w siłach NATO poddaje się właściwie jedynie oficerów CIA, bo oni na bieżąco informują Kongres, prezydenta o ważnych, kluczowych sprawach dotyczących Stanów Zjednoczonych. Ale nie spotykałem w żadnej innej armii tak upokarzającej procedury – stwierdził.
Przekonywał, że gen. Motacki ma za sobą "duży dorobek", dlatego badanie go wariografem to "upokarzająca procedura". – To była jego decyzja. Ja w takiej sytuacji odmówiłbym przyjęcia stanowiska – powiedział Polko.
Wiceminister obrony Michał Dworczyk oświadczył, że gen. Krzysztof Motacki objął stanowisko dowódcy dywizji w Elblągu, bo tak zasugerował ośrodek prezydencki. Biuro Bezpieczeństwa Narodowego zaprzeczyło, natomiast MON podtrzymał stanowisko Dworczyka.
Spór między prezydentem Andrzejem Dudą a ministrem Antonim Macierewiczem Polko nazwał "absolutnym skandalem".
Czytaj też:
MON awansował generała po kursie GRU? Macierewicz dementuje