We wtorek Onet poinformował, że na dowódcę Wielonarodowej Dywizji w Elblągu Antoni Macierewicz mianował gen. Krzysztof Motackiego, który przeszedł kurs nadzorowany przez radziecki wywiad wojskowy GRU.
Sam generał przyznał, że skończył kurs w zakresie rozpoznania wojskowego w ZSRR. Przekonywał jednak, że nie był to kurs GRU, lecz "okołowojskowy". Z kolei Macierewicz oświadczył, że Motacki na własną prośbę przeszedł badanie wariografem, a jego przeszłość zbadał kontrwywiad wojskowy.
W środę wiceszef MON Michał Dworczyk powiedział w TVP Info, że Motacki objął swoje stanowisko w Elblągu na wyraźną sugestię obozu prezydenckiego. BBN wydał komunikat, w którym dementuje słowa wiceministra.
"Z pełną stanowczością informujemy, że Kancelaria Prezydenta RP ani Biuro Bezpieczeństwa Narodowego nie podejmowały żadnych działań mających na celu wskazanie gen. bryg. Krzysztofa Motackiego na stanowisko dowódcy Wielonarodowej Dywizji Północ-Wschód" – czytamy w oświadczeniu.
BBN dodaje, że w związku z decyzją Macierewicza o awansowaniu Motackiego na stopień generała dywizji, szef Biura Paweł Soloch na polecenie prezydenta wystąpił do MON z prośbą o przedstawienie pełnej informacji dotyczącej przebiegu służby wojskowej Motackiego.
Ministerstwo obrony opublikowało własny komunikat w tej sprawie, informując, że podtrzymuje stanowisko przedstawione w telewizji publicznej przez Dworczyka. Resort przypomina, że Motacki został mianowany na stopień generała brygady w 2009 roku przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
"Równocześnie Ministerstwo Obrony Narodowej uważa, że niedopuszczalnym jest dalsze prowadzenie publicznej dyskusji mogącej podważyć wiarygodność Biura Bezpieczeństwa Narodowego" – napisała rzeczniczka MON ppłk Anna Pęzioł-Wójtowicz.
Czytaj też:
MON awansował generała po kursie GRU? Macierewicz dementuje