Gazeta zwraca uwagę, że Sławomir Nowak, znany najbardziej z afery zegarkowej, w 2016 r. przyjął ukraińskie obywatelstwo i został szefem Ukrawtodoru, ukraińskiego odpowiednika naszej Głównej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad (GDDiKA).
Jak wyliczył "SE", w ubiegłym roku Nowak zarobił za wschodnią granicą łącznie 238 tys. zł, czyli średnio 19 tys. zł miesięcznie. Ostatnia zadeklarowana przez niego pensja wyniosła 25 tys. zł.
Dziennik zwraca uwagę, że średnie wynagrodzenie na Ukrainie wynosi 900 zł, więc pieniądze, jakie otrzymuje były polski minister, to abstrakcja dla przeciętnego obywatela. Kiedy pracował w rządzie Tuska, jego roczne zarobki sięgały 162 tys. zł.
"Super Express" podkreśla też, że Sławomir Nowak zarabia na Ukrainie lepiej niż polski premier, któremu co miesiąc wpływa na konto 16,5 tys. zł.
Czytaj też:
Taśmy Kaczyńskiego. Nowe ustalenia "Rz" ws. Birgfellnera