Ozdoba: Dyplomaci przekroczyli cienką linię ws. LGBT

Ozdoba: Dyplomaci przekroczyli cienką linię ws. LGBT

Dodano: 
Paweł Ozdoba
Paweł OzdobaŹródło:Centrum Życia i Rodziny
– Żądania środowisk LGBT polegają na domaganiu się nowych przywilejów dla tych grup, a ich nie możemy stosować. Warto po raz kolejny podkreślić, że polska konstytucja określa jasno małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny – mówi w rozmowie z portalem DoRzeczy.pl Paweł Ozdoba, prezes Centrum Życia i Rodziny.

W poniedziałek na profilu Ambasady Danii w Polsce na Facebooku pojawił się list 48 dyplomatów z poparciem dla miejscowej społeczności LGBT. Czy możemy mówić presji na nasz kraj?

Paweł Ozdoba: Uważam, że sytuacja tych osób jest w Polsce dobra. Mamy odpowiednie regulacje, które dotyczą wszystkich Polaków. W naszym kraju obowiązuje konstytucja i różnego rodzaju kodeksy. Każdy w Polsce jest równy. Przedstawiciele ruchu LGBT próbują natomiast wmówić polskiej opinii publicznej, że wygląda to inaczej. Poszczególni dyplomaci pomagają w przedstawianiu ich jako osób poszkodowanych, a tak przecież nie jest. Poza tym, dyplomacja polega na tym, że używa się środka określonego jako soft power w celu zmiany rzeczywistości w innych krajach. Jak rozumiem, działania tych dyplomatów mają zasygnalizować światowej opinii publicznej, że w Polsce dzieje się coś bardzo złego, a w ten sposób osłabić nasz kraj na arenie międzynarodowej. Z Konwencji wiedeńskiej z 1961 roku wynika, że dyplomacji mają inne zadania, niż promowanie określonych organizacji i podnoszenie ich założeń do celów polityki międzynarodowej. Uważam, że po raz kolejny została przekroczona cienka linia, która odgradza dyplomację od zaangażowania politycznego w obcym kraju.

Jaka powinna odpowiedź polskich władz na tego typu działania?

Powinna być jasna i zdecydowana. Należy wyraźnie zaznaczyć, że szanujemy prawa człowieka i według polskiej konstytucji wszyscy są równi. Żądania środowisk LGBT polegają na domaganiu się nowych przywilejów dla tych grup, a ich nie możemy stosować. Warto po raz kolejny podkreślić, że polska konstytucja określa jasno małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny. Jednym z głównych postulatów LGBT jest natomiast uznanie tzw. homomałżeństw i tzw. związków partnerskich prowadzących do podważenia instytucji małżeństwa. Polscy politycy nie mogą się na to zgodzić. Jest to nie tylko niezgodne z prawem, ale również nieakceptowane przez polskie społeczeństwo. Nie możemy zatem ulegać presji środowisk inspirowanych z Zachodu. W przeciwnym wypadku, musielibyśmy zaprzedać swoją duszę i zrezygnować ze swojego dziedzictwa kulturowego.

Jak skomentuje Pan zawarte w deklaracji dyplomatów podziękowania dla samorządowców z poszczególnych polskich miast „za działania zmierzające do budowania w polskim społeczeństwie świadomości problemów środowisk LGBT”?

Oczywiście, w Polsce są jednostki bardzo przychylne środowiskom LGBT. Wykorzystują swoją rolę samorządowca do promowania postulatów tych grup. Jestem przekonany, że zdecydowana większość mieszkańców tych miast nie akceptuje tej polityki. Samorządowiec powinien zajmować się sprawami lokalnymi, a nie ideologicznymi. Próba narzucania ideologicznych wydarzeń i imprez jest skandaliczna. Dyplomaci próbują nawiązać z tymi samorządowcami relację i pokazać, jak „wspaniale promują środowiska LGBT”. Ten publiczny gest jest dla mnie całkowicie niezrozumiały.

W apelu padły również podziękowania dla społeczności LGBT w Polsce oraz wszystkich, którzy przyczyniają się do "przestrzegania praw osób LGBTI oraz innych osób stojących przed podobnymi wyzwaniami". Czy lewicowi aktywiści swoim działaniem często nie szkodzą jednak tym postulatom?

Taktyka działania środowisk współczesnej lewicy jest zobligowana na jedną, wielką prowokację. Nie mają oni w zasadzie żadnej świętości. Agresja często idzie w parze z aktywizmem LGBT, czego przykłady mieliśmy w ubiegłym roku w Warszawie, kiedy niszczono fasady kościołów, a np. na pomniku Chrystusa na Krakowskim Przedmieściu umieszczano flagi LGBT. Miało miejsce jedno wielkie niszczenie naszej narodowej symboliki. To wszystko w jakiejś mierze szkodzi temu środowisku, ale jednocześnie napędza wszystkich pozostałych aktywistów i zwolenników tej narracji. To oczywiście jest niebezpieczne dla naszej tradycji, ale wydaje się, że ten radykalny aktywizm tylko napędza całą spiralę i zachęca do kolejnych wulgarnych prowokacji. To z kolei nie spotyka się z odpowiedzią katolików i innych Polaków, a także służb, które mają obowiązek pilnować zagrożonych obiektów, ale nie doprowadzają do sytuacji, w której lewicowi aktywiści ponieśliby konsekwencje swoich czynów. Dobrze pokazuje to przykład Barta Staszewskiego, który za pomocą poprzerabianych bezczelnie grafik i fejkowej historii rozsiewał dezinformację o rzekomych „strefach wolnych od LGBT”. To nie jest rozmowa na argumenty, lecz próba wymuszenia na polskim państwie konkretnych postaw

Czytaj także