Pojawiły się już wątki i są badane. Ja zobaczyłem dwa testowane tłumaczenia konieczności powrotu i jeden zawijas na przyszłość. Pierwsze co jest testowane, to opowieść o kolejnych wariantach wirusa, które mają być odporne na szczepionki. Zniknęła narracja, że Fizery pokonają wszystko co się rusza. Na początku pod tę legendę kładli swoje główki wszyscy eksperci, dziś – ci sami, ale kto tam ma głowę pamiętać takie rzeczy – przekonują, że kolejny wariant zagoni nas znowu do domów i pozamyka otwarte na krótko firmy i knajpy. Będzie to wina niczyja, tak to już jest. Teraz jest w testowym obiegu wariant Delta, który chyba nie dojedzie do Lockownu Trzeciego. A kolejne warianty czekają za rogiem i mają coraz bardziej pokraczne właściwości.
Płaskoziemcy i foliarze
Drugi motyw to trenowanie na płaskoziemcach. No wiadomo, jak wrócą zakażenia to przez nich, bo się nie zaszczepili. Najgorzej, że się okaże, że zakazili zaszczepionych, choć to niezbyt logiczne. Bo nie da się jednocześnie przekonywać o zbawczej roli szczepionek i utyskiwać na foliarzy, że – jako potencjalni seryjni mordercy – zakazili zaszczepionych. Ale tu nie chodzi o logikę, ta już dawno odjechała w mrok zabobonnych autorytetów. W mediach, zwłaszcza społecznościowych, są trenowane całe sabaty, gdzie w laleczkę woodoo polskiego płaskoziemcy wbijane sa szpilki ogólnego ostracyzmu.
Ale jest też wspomniany zawijas. Cyniczny, głupi, ale chyba wejdzie. Jest nim sprzężenie zwrotne samouzasadnienia. Idzie to mniej więcej tak: to przez was płaskoziemscy foliarze rząd będzie znowu zmuszony zamknąć gospodarkę i świat. Spowodujecie swym uporem kolejną falę i znowu będziemy musieli się zachować jak zwykle. Najbardziej jaskrawą formą tego uzasadnienia jest figura taka: przez was gnoje znowu trzeba będzie ujednoimiennić szpitale i – uwaga! – przez was umrą ludzie nie na kowid, ale z powodu nieleczonych chorób. Tak jak w trakcie czwartego kwartału. Tak, bo to foliarze zabili te ponad 100.000 ponadnormatywnych.
Takie podejście jest traktowaniem bądź co bądź decyzji władz jak jakiegoś żywiołu obiektywnego, tak jak jakiś deszcz czy wichurę. Po prostu przychodzi i nic nie zrobisz. Wiadomo (komu?) – będzie wzrost fali i reakcje są automatyczne. I to jest jasne dla społeczeństwa. Nikt się nawet nie zająknie nad sensem ujednoimienniania szpitali, nad tym, że wycięto szpitalne łóżka w proporcjach 1:100, gdzie 1 to kowidowe łożko, a 100 to nieprzyjęci inni. Nikt się nawet nie zająknie nad sensownością lockdownów, o których już wszyscy napisali, że nie miały żadnego znaczenia w zbożnym dziele powstrzymania wirusa o promilowej śmiertelności.
Spłacić dług zdrowotny
Jak się zacznie kolejna fala, to będzie jasne i nikt się nie będzie tłumaczył, bo przed kim, skoro większość podziela ten automatyzm. Ci, którzy się nie zaszczepią nie tylko zakażą zaszczepionych, ale wpędzą do grobu bogu ducha winnych rakowców. Jak już pisałem, mamy dług zdrowotny zaciągany od marca 2020, w dodatku w nie najlepiej zarządzanej służbie zdrowia jeszcze przed kowidem. Teraz przychodzi ten dług spłacać. Widocznie ta górka na kredyt staje już powoli pod oknami naszych domów i trzeba będzie się jakoś wytłumaczyć. Kozły ofiarne są już dawno gotowe i zapędzone do medialnej zagrody. Mało tego, te zaszczepione same już dopilnują winnego, przejdziemy z samouzasadnienia władz na samopilnowanie się społeczeństwa w egzekwowaniu oczywistych przecież obostrzeń. Władza już się nie będzie musiała starać.
Mamy nową wersję rzymskiego powiedzenia – szczep i rządź.
Jerzy Karwelis
Więcej wpisów na blogu Dziennik zarazy.
Czytaj też:
Widziałem szczęśliwych pakerówCzytaj też:
Loteria szczepionkowa, czyli hulajnoga jako argument graniczny