Ofensywa talibów dotarła do stolicy Afganistanu w niedzielę. Wojska wkraczały do miasta "ze wszystkich stron". Prezydent Aszraf Ghani zdecydował się opuścić kraj.
W poniedziałek rzecznik talibów Mohammad Naeem powiedział w rozmowie z telewizją Al-Dżazira, że wojna w Afganistanie się skończyła. – Dzisiaj jest wielki dzień dla narodu afgańskiego i mudżahedinów. Przez 20 lat byli świadkami owoców swoich wysiłków i poświęcenia – stwierdził.
Świat jest w szoku po błyskawicznym tempie przejęcia przez talibów kontroli nad krajem. Media obiegają zdjęcia i filmy pokazujące, jak mieszkańcy Kabulu w panice próbują opuścić kraj. Tysiące z nich tłoczy się na lotnisku próbując dostać się na pokłady samolotów, które odlatują do innych krajów.
Szczególna krytyka spadła na rząd Stanów Zjednoczonych, który od niedzieli stara się zapanować nad procesem ewakuacji pracowników amerykańskiej ambasady. Podkreśla się, że administracja Joe Bidena zlekceważyła militarne możliwości talibów oraz w niedostateczny sposób pomogła Afgańczykom w obronie przed agresorami.
"Gwałtowny upadek rządu Afganistanu był szokiem dla Bidena i wyższych rangą członków jego administracji, którzy jeszcze w zeszłym miesiącu wierzyli, że upadek rządu w Kabulu zajmie kilka miesięcy, stwarzając przerwę pomiędzy wycofaniem wojsk amerykańskich, a ujawnieniem pełnych konsekwencji tej decyzji" – relacjonuje CNN.
USA: Wiedzieliśmy
Okazuje się, że wśród najwyższych urzędników USA była świadomość faktu, że afgańska armia, wyszkolona i uzbrojona przez Amerykanów, nie będzie w stanie obronić kraju przed talibami. Przyznał to Antony Blinken w rozmowie z dziennikarzem CNN.
– Faktem w tej sprawie jest to, że widzieliśmy, że ta siła [afgańska armia - przyp. red.] nie była w stanie obronić kraju. I stało się to szybciej niż się spodziewaliśmy – powiedział sekretarz stanu USA.
– Od samego początku ostrzegaliśmy [afgański rząd - przyp. red.], że talibowie są najsilniejsi od 2001 roku, kiedy to ostatni raz rządzili krajem. Było widać, że byli zdolni do rozpoczęcia ofensywy i odbicia kraju – dodał polityk.
Tymczasem prezydent Joe Biden przebywa w tej chwili na wakacjach w Camp David. Media spekulują, że amerykański przywódca przerwie swój wypoczynek i zwróci się z orędziem do narodu w sprawie sytuacji w Afganistanie. Decyzja w tej sprawie jednak jeszcze nie zapadła.
Niektórzy członkowie Kongresu domagają się od administracji prezydenta więcej informacji na temat tego, jak amerykański wywiad mógł tak źle ocenić sytuację w terenie oraz dlaczego nie istniały skuteczniejsze plany awaryjne na wypadek ewakuacji Amerykanów i ich sojuszników.
Urzędnicy Joe Bidena przekonują, że prezydent głęboko angażuje się w sytuację w Afganistanie ze swojego ośrodka w Camp David.
Czytaj też:
Politycy oburzeni medialnymi doniesieniami. "Ludzie zostaną zdradzeni"Czytaj też:
Co ze współpracownikami Polaków? Nieoficjalnie: Wojsko nie wyśle żołnierzy ani samolotu do KabuluCzytaj też:
Trump wzywa Bidena do ustąpienia z urzędu. "Hańba"