Z nieoficjalnych ustaleń Onetu wynika, że wojsko na razie nie planuje wysłania do Kabulu samolotu i żołnierzy do zabezpieczenia ewakuacji polskich obywateli i afgańskich współpracowników. Portal rozmawiał również z osobami związanymi z rządu, które przyznały, że nie zapadły jeszcze żadne polityczne decyzje w tej sprawie.
O sprowadzenie do naszego kraju Afgańczyków, którzy pomagali polskim żołnierzom, od wielu dni stara się grupa byłych pracowników Polskiego Kontyngentu Wojskowego. Chodzi o 16 Afgańczyków i członków ich rodzin w tym dzieci, z których najmłodsze ma trzy lata.
– To byli najwierniejsi, najlojalniejsi, tacy, którzy nieraz ratowali życie polskich żołnierzy. Niejednokrotnie dzwonili i mówili "niech konwój nie jedzie tą drogą, tam jest niebezpiecznie". Oni naprawdę się narażali. Niektórzy nawet na własną rękę uczyli się języka polskiego – tłumaczy była pracownik Polskiego Kontyngentu Wojskowego.
Dramatyczne sceny w Kabulu
Tysiące Afgańczyków tłoczyło się na płycie lotniska w Kabulu, desperacko próbując wydostać się z kraju po tym, jak talibowie przejęli władzę. Nagrania opublikowane w mediach społecznościowych przez dziennikarzy obecnych na miejscu zdarzenia pokazują dantejskie sceny, jak tłum ludzi próbuje dostać się do samolotu.
Ofensywa talibów dotarła do stolicy Afganistanu w niedzielę. Wojska wkraczały do miasta "ze wszystkich stron". Prezydent Aszraf Ghani zdecydował się opuścić kraj.
W poniedziałek rzecznik talibów Mohammad Naeem powiedział w rozmowie z telewizją Al-Dżazira, że wojna w Afganistanie się skończyła.
Premier Morawiecki zapowiedział wystawienie wiz humanitarnych osobom, które współpracowały z Polską, a teraz muszą opuścić Afganistan.
Czytaj też:
Co z Polakami w Afganistanie? Wiceszef MSZ zabrał głosCzytaj też:
Afganistan. "Opuścili nas wszyscy. Najgorszy los czeka kobiety i dziewczynki"