W rozmowie w Polskim Radiu 24 były szef MSZ Witold Waszczykowski tłumaczył powody szybkiej kapitulacji w Kabulu.
– Poszczególne administracje były coraz bardziej skorumpowane, to widać po tych zajętych pałacach i willach w państwie przecież ciągle bardzo biednym – mówił.
– Armia na papierze wyglądała imponująco, ponad 300 tys. ludzi, nowoczesny sprzęt, ale wiele etatów było nieobsadzonych, tysiące żołnierzy były nieopłacane, bo pensje były grabione przez administrację. Można powiedzieć: nie ma się co dziwić, że ci ludzie, nieopłacani od miesięcy, nie chcieli walczyć, bo nie mieli o co walczyć – dodawał.
Jak zaznaczył, "kwestię zakończenia wojny w Afganistanie rozpoczął prezydent Donald Trump w zeszłym roku". – Ale na prezydencie #Biden.ie spoczywa obowiązek przeprowadzenia tego wycofania się i ewakuacji – podkreślił.
Pytany o wczorajszy zamach w Kabulu, stwierdził, że niekoniecznie musi stać za tym Państwo Islamskie.
– To może być ISIS, ale to mogą być niedobitki al-Kaidy, które pozostały po Osamie Bin Ladenie. To mogą być też talibowie, oni się dzielą na różne skrzydła. Do władzy wydaje się dochodzić skrzydło bardziej umiarkowane – ocenił.
Zamach w Kabulu
W wyniku czwartkowych zamachów w Kabulu zginęło 13 amerykańskich żołnierzy, a 14 zostało rannych.
Informację o ofiarach wśród amerykańskich żołnierzy przekazał szef Centralnego Dowództwa USA Kenneth McKenzie. Generał przekazał ponadto, że za organizacją zamachu stoi Państwo Islamskie. Ostrzegł też, że zagrożenie kolejnymi atakami samochodów pułapek jest wysokie. McKenzie zapowiedział, że misja ewakuacji cywilów z lotniska będzie kontynuowana.
Według nieoficjalnych jeszcze informacji, łącznie w dwóch zamachach w Kabulu zginęło co najmniej 60 osób, a 120 zostało rannych.
Czytaj też:
"Akt tchórzostwa". Prezydent Duda mocno o zamachu w KabuluCzytaj też:
Pierwsza rozmowa z Afgańczykiem ewakuowanym do PolskiCzytaj też:
"Może nie być demokracją, ale...". Nowy model rządów w Afganistanie