Mylił się zacny profesor. Ostatecznym dowodem rzeczonej gnidowatości gowinowszczyzny jest gra dziećmi i młodzieżą. Ad exemplum tego zjawiska warto obejrzeć pewien obrazek.
Oto młody orzeł Jarosława Gowina, szef włocławskiej Młodej Prawicy (młodzieżówki Porozumienia), dotąd wierny pretorianin Zjednoczonej Prawicy i wydawałoby się co najmniej sympatyk PiS, bo przecież nie zostałby bez tej sympatii asystentem posłanki Prawa i Sprawiedliwości z Włocławka Joanny Borowiak. Ta ostatnio wielokrotnie robiła sobie z młodocianym politykiem zdjęcia i wychwalała go pod niebiosa, co chwilę dziękując mu za coś w mediach społecznościowych. Ba, dziwnym trafem to właśnie Jakub Lewandowski został Przewodniczącym Rady Dzieci i Młodzieży RP przy Ministrze Edukacji. Nominację na to stanowisko wręczył mu minister Przemysław Czarnek. Lewandowski ministrowi grzecznie podziękował, a jego mentorka, poseł Borowska pogratulowała własnemu asystentowi z tytułu uzyskanej nominacji. Tyle, że po włocławskich serdecznościach i kolaudacjach Gowin się zakiwał i pożegnał z rządem. Jedni gowinowcy szybko opuścili tonący okręt, a inni… natychmiast zmienili zdanie. Do tych ostatnich zdaje się zaliczać Lewandowski.
Korzystając z nadanej mu funkcji Przewodniczącego Rady Dzieci i Młodzieży RP przy Ministrze Edukacji młody aktywista Porozumienia stwierdził nagle, że olśniło go i chociaż dotąd milczał w tej sprawie, teraz już wie, że „Polska szkoła stała się szczujnią na indywidualizm i różnorodność”. Młody gowinowiec pobiadolił także, że mniejszości w polskiej szkole czują się strasznie, a kobiety traktowane są protekcjonalnie. Tu zapewne Lewandowski naoglądał się w „Dzień Dobry TVN” i dowiedział o nowym pojęciu jakim jest mansplaining, czyli tzw. „męsplikacja” (protekcjonalny ton u mężczyzn, skierowany do kobiet lub ich protekcjonalne podejście do kobiet). Mniejsza o to.
W każdym razie Lewandowski nie zamieścił wpisu o Czarnku i szczujni w przypływie jakowyś emocji. Pojawiły się nowe wpisy. „Jestem przewodniczącym @RadaMlodziezy przy @CzarnekP. Nie ma zgody młodego pokolenia na szczucie na mniejszości, na chamstwo i brak szacunku do kobiet, czy wreszcie radykalne zmiany w programie nauczania, które mają służyć tylko tępej propagandzie rodem z TVP info”– napisał w sieci asystent posłanki PiS Joanny Borowiak z Włocławka. Co ciekawe, serwisy plotkarskie szybko wywróżyły wspomnianej parlamentarzystce, że dzięki swojemu podopiecznemu drugiej kadencji Sejmu włocławianka nie ujrzy. Nie w tym jednak rzecz.
Clou sprawy to homo sovieticus (człowiek podporządkowany organizacji partyjnej) w wydaniu młodzieżowym i pytanie o wręcz ontologiczny chaos podobnych obrzydliwości. Pytanie to brzmi, jak głębokie musi być polityczne DNA zaszczepiane w tak młodych aktywistach, którzy jednego dnia całują rękę ministra Czarnka w dniu nominacji na jakieś stanowisko i ostentacyjnie obsikują hejtem tego samego ministra, tylko dlatego, że ich polityczny guru (Gowin) po raz setny zmienił front (tym razem zostając wykopanym z rządu, po – przyznać należy – długiej i ciekawej politologicznie rozgrywce). No, chyba, że się mylę i w cudowny sposób młody gowinowiec Lewandowski właśnie po wywaleniu Gowina z rządu dojrzał do myśli, że już mu się ten rząd nie podoba, a szkoła najmniej.
Artykuł wyraża poglądy autora i nie musi być tożsamy ze stanowiskiem redakcji.
Czytaj też:
"Spotkanie z ministrem było straszne". Lewandowski po rozmowie z Czarnkiem