W mediach społecznościowych pojawiło się dziś nagranie sugerujące, że wóz transmisyjny TVP wjechał bezprawnie na teren objęty stanem wyjątkowym w podlaskiej miejscowości Krynki. Doniesienia te natychmiast zostały podchwycone przez użytkowników tego serwisu społecznościowego, w tym polityków i dzienniakarzy.
"Co w tym dziwnego? Zakaz dotyczy mediów i dziennikarzy, a nie TVP i funkcjonariuszy" – skomentował te informacje publicysta Marcin Celiński. "Tym samym potwierdzają znany już fakt, że tvp to nie dziennikarze tylko pracownicy wydziału propagandy PiS. Co Was dziwi?" – napisał z kolei poseł Koalicji Obywatelskiej Sławomir Nitras.
Stanowcza reakcja TVP
Głos w sprawie zabrał prezes Telewizji Polskiej Jacek Kurski. "Ordynarny fejk jakiegoś totalnego trolla. Reporterzy TVP nie złamali przepisów. Stoją ok. 250 metrów przed granicą strefy stanu wyjątkowego. Na filmie dowód" – napisał na Twitterze, a do swojego wpisu załączył nagranie.
Na doniesienia internauty zareagował też dyrektor Telewizyjnej Agencji Informacyjnej.
"STOP KŁAMSTWU W ŻYCIU PUBLICZNYM!!! Wbrew temu co próbują wmówić hejterzy dziennikarze TVP nie złamali przepisów. Stoją ok. 250 metrów przed granicą strefy stanu wyjątkowego. Apeluję o niepowielanie fejków i dezinformacji na czym zależy autorom tego hybrydowego ataku" – napisał Jarek Olechowski.
Swój komentarz do doniesień opublikował również szef portalu TVP Info Samuel Pereira.
Stan wyjątkowy
Na granicy polsko-białoruskiej wciąż znajduje się obozowisko migrantów. Polski rząd, wspierany przez Komisję Europejską, zabezpiecza granicę przed napływem imigrantów. Z kolei część opozycji przekonuje, że ludzie koczujący na granicy powinni zostać wpuszczeni do Polski. Na wniosek rządu Prezydent Andrzej Duda podjął decyzję o wydaniu rozporządzenia o wprowadzeniu stanu wyjątkowego w przygranicznym pasie z Białorusią na obszarze dwóch województw: w części podlaskiego i lubelskiego. W poniedziałek sprawą zajmował się Sejm, który nie uchylił rozporządzenia prezydenta.