Siarkowska: Zmiana na stanowisku ministra zdrowia byłaby najbardziej pożądana

Siarkowska: Zmiana na stanowisku ministra zdrowia byłaby najbardziej pożądana

Dodano: 
Anna Siarkowska, poseł Klubu Parlamentarnego Prawo i Sprawiedliwość
Anna Siarkowska, poseł Klubu Parlamentarnego Prawo i SprawiedliwośćŹródło:PAP / Rafał Guz
Uważam, że przy okazji rekonstrukcji rządu zmiana na stanowisku ministra zdrowia byłaby najbardziej pożądana – mówi portalowi DoRzeczy.pl poseł klubu PiS Anna Siarkowska.

Rada Medyczna przy Kancelarii Premiera opowiada się za rozwiązaniami francusko-włosko-portugalskimi w Polsce, czyli obowiązkowymi certyfikatami szczepień albo świeżymi testami sprawdzanymi w miejscach publicznych. Jak Pani Poseł skomentuje takie podejście?

Anna Maria Siarkowska: Rada Medyczna w swoich rekomendacjach powinna uwzględniać kwestie zarówno medyczne, jak i zgodność z obowiązującym w Polsce prawem. Rozwiązania wprowadzające segregację sanitarną, różnicujące i dyskryminujące obywateli ze względu na ich status szczepienny, nie są możliwe do wprowadzenia w polskim porządku prawnym w zgodności z Konstytucją. Postulowanie tego typu rozwiązań w państwie, które tak mocno doświadczyło ogromnego kataklizmu związanego z II wojną światową, a także wprowadzoną na naszych ziemiach przez niemieckich narodowych socjalistów segregacją rasową, nie powinno mieć miejsca. My, Polacy, dobrze wiemy, czym się każda segregacja ludzi kończy. Takich rozwiązań nie możemy zaakceptować.

Jakie skutki społeczne może przynieść wprowadzenie sanitarnej segregacji?

Polska obecnie znajduje się w trudnej historycznie chwili, jeżeli chodzi o relacje międzynarodowe. Mamy nie najlepsze relacje z Izraelem i USA, fatalne z Unią Europejską i konflikt z Białorusią na granicy wschodniej z Rosją w tle. Jednocześnie polska opozycja bardzo mocno wspiera instytucje czy podmioty międzynarodowe, które z polskim rządem walczą, blokując środki unijne na inwestycje. W tej sytuacji wprowadzanie rozwiązań, które generują konflikt wewnętrzny, wzniecają niepokoje społeczne, które na pewno wyprowadzą ludzi na ulice, doprowadzi do destabilizacji sytuacji wewnętrznej w Polsce i wpłynie destrukcyjnie na poparcie społeczne i poczucie prawomocności władzy. Władza bowiem, aby uznawana była za prawomocną, musi być nie tylko nabyta, ale i sprawowana zgodnie z pisanymi regułami, czyli porządkiem prawnym w Polsce. A wprowadzanie sanitarnej segregacji te reguły łamie.

Prawa i wolności obywatelskie to nie przywileje, które władza może rozdawać tym, którzy spełnią stawiane przez nią warunki. Prawa i wolności obywatelskie przynależą wszystkim, bez względu na ich poglądy czy status szczepienny. Wprowadzanie dyskryminacyjnych rozwiązań jest zatem nie tylko sprzeczne z polskim prawem i Konstytucją, ale jest również wprost działaniem na szkodę polskiego interesu narodowego. Osobiście nie wyobrażam sobie, żeby w obecnej sytuacji generować dodatkowe niepokoje społeczne i wyprowadzać ludzi na ulice. Każdy, kto podejmie taką decyzję, weźmie na siebie bardzo poważną odpowiedzialność, również prawną, za jej skutki.

Jakie nastroje przeważają w obozie władzy w związku z rekomendacjami Rady Medycznej?

Trudno mówić o całym obozie władzy. Zdania są podzielone. Przypomnę, że do tej pory podejmowanie decyzji odbywało się poza Sejmem, który przecież tak naprawdę jest jedynym władnym organem uprawnionym do ograniczania wolności i swobód obywatelskich. Oczywiście, może to robić wyłącznie w zgodzie z polską Konstytucją, a zatem tylko w sytuacjach nadzwyczajnych. Decyzje o wprowadzanych ograniczeniach były i są podejmowane najczęściej na szczeblu Ministerstwa Zdrowia w konsultacji z premierem, zaś uprzedzające je rekomendacje Rady Medycznej mają przygotować grunt polityczny do wprowadzania obostrzeń. Wracając do meritum zadanego pytania, mogę odnieść się wyłącznie do nastrojów odnośnie wprowadzania sanitarnej segregacji panujących wśród posłów. Większość z nich, oczywiście, nie widzi lub nie chce widzieć zagrożeń związanych z wprowadzaniem do życia społecznego zasad segregujących obywateli. Jednocześnie jednak coraz więcej posłów zaczyna być tego świadoma. Pokazało to głosowanie nad wprowadzeniem do porządku obrad projektu ustawy zakazującej segregacji sanitarnej, które odbyło się 29 października w Sejmie. Mimo negatywnej rekomendacji klubu PiS, aż trzynastu posłów poparło ten wniosek, w tym szef Solidarnej Polski Zbigniew Ziobro. Ponadto, dziewięciu posłów się wstrzymało, a kolejnych dziewięciu po prostu nie głosowało. Widać, że temat ten budzi coraz żywsze emocje wśród posłów i coraz większy sprzeciw. Wyniki tego głosowania powinny więc dać kierownictwu Klubu PiS mocno do myślenia.

Eksperci są zdania, że liczba przypadków zakażeń koronawirusem rośnie m.in. przez to, że Polacy nie noszą już masek, tak jak wcześniej. Czy Pani zdaniem tego typu obarczanie winą jest słusznie przyjętą retoryką?

Taki argument to nie jest poważny argument. Po pierwsze, jeżeli chodzi o medyczne podstawy noszenia masek, to są one bardzo wątpliwe. Mówił o tym ostatnio prof. Piotr Kuna, który podkreślał, że maski są tylko swego rodzaju symbolem, który ma nam przypominać o tym, że jest pandemia. Z kolei dr Piotr Witczak, biolog i immunolog, przytaczał ostatnio badania na ten temat. Okazało się, że aż 200 tys. ludzi przez cały tydzień musi nosić maski, aby zapobiec jednej transmisji wirusa. Zatem skuteczność noszenia masek w zapobieganiu transmisji wirusa jest w zasadzie żadna. Nie jest to zresztą informacja nowa, ponieważ o tym samym na początku pandemii mówił były minister zdrowia Łukasz Szumowski, z zawodu lekarz. Później mówił o tym także ówczesny Główny Inspektor Sanitarny Jarosław Pinkas. A zatem taka wiedza w środowisku medycznym jest. Co więcej, podstawa prawna noszenia masek również jest wątpliwa. Teza ta znajduje potwierdzenie w sądach, gdzie obywatele wygrywają procesy związane z nakładanymi na nich coraz częściej mandatami za brak noszenia maski. Pytanie, czemu to wszystko ma służyć.

Na Twitterze napisała Pani w odpowiedzi do wypowiedzi ministra zdrowia o odporności dzieci, że "może czas zrobić rachunek sumienia”. Pani zdaniem Adam Niedzielski powinien odejść ze stanowiska?

Uważam, że przy okazji rekonstrukcji rządu zmiana na stanowisku ministra zdrowia byłaby najbardziej pożądana. Minister Adam Niedzielski na tym stanowisku po prostu kompletnie się nie sprawdził. Za jego rządów doprowadzono do nadmiarowych zgonów i było to spowodowane przede wszystkim podejmowaniem przez Ministerstwo Zdrowia wadliwych decyzji administracyjnych. Uważam, że pilnie należy doprowadzić do tego, by polska służba zdrowia zaczęła znowu leczyć ludzi, tak jak przed pandemią, niezależnie od tego, czy są chorzy na COVID-19 czy też zaatakował ich jakiś inny wirus, czy mają nowotwór, wylew, złamaną nogę czy też inną chorobę. Jednocześnie każdy powinien uzyskać pomoc, niezależnie od tego, czy jest zaszczepiony czy nie. Niedopuszczalne jest zamykanie części szpitali, zamykanie przychodni, bo to ograniczony dostęp do opieki lekarskiej tak naprawdę generuje nadmiarowe zgony. W ramach służby zdrowia należy leczyć wszystkie choroby, a nie skupiać się wyłącznie na jednej z nich.

Czytaj też:
Siarkowska: Wolność jest w nas
Czytaj też:
Gdy odejdzie strach

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także