• Rafał A. ZiemkiewiczAutor:Rafał A. Ziemkiewicz

Zachwyceni Polską

Dodano:   /  Zmieniono: 
Zachwyceni Polską
Zachwyceni Polską
Zachwyt Amerykanów nad „Pokłosiem” jest równie zrozumiały co zachwyt Niemców nad piosenką i wideoklipem „My, Słowianie”

Krytyk „The New York Timesa” pochwalił film „Pokłosie”, uznając go za jedną z trzech najlepszych produkcji obcojęzycznych na amerykańskich ekranach w ubiegłym roku. Jest to powód do wielkiej dumy pana Pasikowskiego i zapewne zdopinguje go do dalszej pracy. Jeśli nakręci film o tym, jak ciemni Polacy prześladują kogoś, kto odkrył, że to Polska tak naprawdę rozpętała II wojnę światową, by mieć pretekst do wymordowania Żydów i zrzucić winę na Niemców, to krytyk „The New York Timesa” zapewne uzna film za najlepszy na świecie, Pasikowski dostanie Oscara i jeszcze sowity grant od naszych zachodnich sąsiadów. I to w twardej walucie − srebrnikach. Wbrew stereotypowi najbardziej w tym filmie żałosne nie jest już nawet horrendalne fałszowanie historii, ale obraz Polski współczesnej. Widzieli państwo? III RP, choć przy innych okazjach przez promotorów i klakierów tego „dzieła” ogłaszana wielkim cywilizacyjnym sukcesem, jest w nim krainą z klasycznego „Frankensteina” − brud, syf, ciemnota i chłopi z pochodniami krzyżujący sąsiada staropolskim obyczajem – na drzwiach od stodoły. Rymuje się to doskonale z reklamami najbardziej znanej w USA polskiej wódki, przedstawiającymi chłopa przy furmance, błoto i wszechobecny brud, który – jak głosi reklama – nadaje wódce niepowtarzalny smak. Ten sam brud zrobił pasikowską opowiastkę o ukrzyżowaniu na drzwiach z autentycznej historii Polaka szukającego śladów pomordowanych Żydów ze swej okolicy i upamiętniającego ich. Polaka, który cieszy się w związku z tą działalnością uznaniem swoich krajanów i wygrywa każde kolejne wybory. Zachwyt nad „Pokłosiem” jest równie zrozumiały co zachwyt Niemców − o czym z dumą doniosły nasze media − nad piosenką i wideoklipem „My, Słowianie”. Piosenka pokazuje Polskę dokładnie tak, jak ją sobie Niemcy i inni mieszkańcy Zachodu przywykli wyobrażać − skansen, burdel i zawodzące ruskie babuszki. Pewnie nie ma sensu się pastwić nad artystą, który to dzieło spłodził, a o którym − po jego odkryciach na temat św. Wojciecha − wiem tylko tyle, że miał wspólnego z Maciejem Stuhrem nauczyciela historii, ale myślę, że wskazana wyraźnie droga do sukcesu trawą nie zarośnie. Jak cię widzą takim, jakim cię chcą widzieć, tak cię nagradzają.

Czytaj także