O sprawie poinformował jako pierwszy Mariusz Gierszewski z Radia Zet.
"Sąd Apelacyjny oddalił wniosek Prokuratora Generalnego ze Skargi Nadzwyczajnej o wstrzymanie wykonywania wcześniejszej decyzji SA ws. Marszu Niepodległości. To oznacza, że uchylenie decyzji o rejestracji marszu narodowców jako wydarzenia cyklicznego pozostaje w mocy" – czytamy na twitterowym profilu dziennikarza.
Tym samym, zgodnie z decyzją sądu, Marsz Niepodległości nie może ponownie zarejestrowany jako "wydarzenie cykliczne". W praktyce oznacza to, że można było zakazać jego organizacji w tym roku.
Ziobro w swojej skardze podnosił, że decyzja sądu była podyktowana przyjęciem nieprawidłowej wykładni przepisu, co ostatecznie naruszyło zasadę wolności zgromadzeń, zapisaną w art. 57 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej.
Prokurator Generalny domagał się także wstrzymania decyzji warszawskiego Sądu Apelacyjnego do czasu rozpatrzenia jego skargi. W praktyce oznaczałoby to, że planowany na 11 listopada marsz mógłby się odbyć. Po decyzji SA nie będzie to jednak możliwe, choć jak zapowiadają organizatorzy, z Robertem Bąkiewiczem na czele, marsz i tak odbędzie się.
Komentarz Romanowskiego
Decyzję Sądu Administracyjnego skomentował w internecie zastępca Zbigniewa Ziobry Marcin Romanowski.
"Każdy Polak wie, że Marsz Niepodległości odbywa się co roku, czy to się komuś podoba czy nie. Mimo to, SA oddalił wniosek Prokuratora Generalnego Zbigniewa Ziobry. Udawanie, że MN nie jest wydarzeniem cyklicznym zaprzecza rzeczywistości i wspiera antypolskie działania R. Trzaskowskiego" – napisał wiceminister sprawiedliwości.
Organizatorzy Marszu Niepodległości podtrzymują, że bez względu na decyzję sądu, 11 listopada marsz się odbędzie.
Czytaj też:
Jest ostateczna decyzja ws. organizacji Marszu NiepodległościCzytaj też:
Bąkiewicz o Trzaskowskim: Jest hipokrytą, który mówi, co mu się opłaca