Polacy na Białorusi. Dziedziczak: To czas niewyobrażalnego stresu i cierpienia

Polacy na Białorusi. Dziedziczak: To czas niewyobrażalnego stresu i cierpienia

Dodano: 
Jan Dziedziczak, pełnomocnika rządu ds. Polonii i Polaków za granicą
Jan Dziedziczak, pełnomocnika rządu ds. Polonii i Polaków za granicą Źródło:PAP / Tomasz Gzell
Sytuacja Polaków mieszkających na Białorusi ma się pogarszać. – Jest to czas niewyobrażalnego stresu i cierpienia – mówił Jan Dziedziczak.

Pełnomocnik rządu do spraw Polonii i Polaków za granicą opowiedział o uwarunkowaniach naszych rodaków mieszkających na co dzień na terytorium Białorusi w rozmowie z "Naszym Dziennikiem".

Stres i cierpienie

Reżim Aleksandra Łukaszenki ma stosować wobec polskiej ludności różne represje, rewizje, przesłuchania, a nawet aresztowania. Białoruskie służby sparaliżowały działalność większości polskich organizacji. – Jest to czas niewyobrażalnego stresu i cierpienia. Przeprowadzane są rewizje w lokalach polskich czy w prywatnych mieszkaniach. Dokonywano zmasowanych kontroli w punktach nauczania języka polskiego – powiedział Jan Dziedziczak. – Polaków się zastrasza. Na przesłuchania wzywani są aktywiści, dziennikarze, kombatanci, nauczyciele, uczniowie i ich rodzice. Powód jest jeden – są Polakami – dodał.

Ostatnimi czasy Łukaszenka wraz ze swoimi służbami miał wyostrzyć represyjność wobec polskiej społeczności. Sytuacja jest niepokojąca. Rząd Prawa i Sprawiedliwości – Zjednoczonej Prawicy ma cały czas monitorować doniesienia w tej sprawie.

– Aresztowaniem jest zagrożony praktycznie każdy, nie tylko liderzy lokalnych społeczności czy organizacji polskich – oznajmił pełnomocnik Jan Dziedziczak. Kierowany przez niego zespół utworzył w Białymstoku placówkę, oferującą pomoc Polakom, którzy uciekli z Białorusi lub opuścili ten kraj legalnie.

Napięta sytuacja

Napięte relacja między Polską a Białorusią w ostatnim czasie to skutek procederu nielegalnej imigracji z białoruskiego terytorium na teren Rzeczpospolitej, który rozpoczął i cały czas kontroluje za pomocą swoich służb Aleksander Łukaszenka. W operacje zaangażowani się migranci zwożeni samolotami z krajów Bliskiego Wschodu, głównie z Iraku i Syrii.

Unia Europejska, decyzjami swoich ambasadorów, podjęła decyzje o nałożeniu sankcji za atak hybrydowy wobec Polski, Litwy i Łotwy. Kary dotknął zarówno osób prywatnych, jak i przedsiębiorstw, które brały w tym procesie udział, np. linii lotniczych.

Czytaj też:
"Pomyślcie, jak będziecie kupować energię z Rosji". Łukaszenka znów grozi Polsce
Czytaj też:
"Polskiej granicy bronią bandyci"

Źródło: Nasz Dziennik/niezależna.pl/tvrepublika.pl
Czytaj także