W poniedziałek, 20 grudnia w ukraińskiej Hucie odbyło się spotkanie prezydentów Polski, Litwy i Ukrainy. Rozmowy weszły w skład tzw. Trójkąta Lubelskiego, czyli trójstronnego sojuszu regionalnego, zawartego 28 lipca 2020 roku w Lublinie, który mówi o współpracy politycznej, ekonomicznej, kulturalnej i społecznej w obrębie wymienionych trzech państw Europy Środkowowschodniej.
Narady dotyczyły bezpieczeństwa w regionie oraz planach skoordynowanych działań, wymiany informacji i bieżących poczynań w dobie zagrożenia granicznego i militarnego. Chodzi o kryzys migracyjny wywołany przez reżim Aleksandra Łukaszenki, a także doniesienia o ataku Federacji Rosyjskiej na terytorium Ukrainy na początku przyszłego roku.
Duda na Ukrainie
Po spotkaniach z prezydentami Litwy i Ukrainy – Gitanasem Nausėdą oraz Wołodymyrem Zełenskim – głos zabrał Andrzej Duda.
– Sytuacja jest jednoznaczna. W naszej przestrzeni mamy dwa kryzysy. Po pierwsze kryzys graniczny wywołany przez reżim białoruski, ale bez wątpienia wspierany z Moskwy, bo nikt chyba nie ma wątpliwości, że te działania są właśnie tam koordynowane (…). Drugi problem to działania Rosji w ostatnim czasie, intensyfikacja obecności militarnej w pobliżu granicy rosyjsko-ukraińskiej, ale także w pobliżu Białorusi – powiedziała głowa państwa. I dodała: "Te wszystkie zjawiska, oczywiście, niepokoją zarówno nas, jak i naszych wszystkich sojuszników w NATO".
Andrzej Duda zaznaczył, że bezpieczeństwo Ukrainy jest "fundamentalną kwestią", dlatego nie można pozwolić na przeprowadzenie ataku i trzeba działać prewencyjnie.
– Nie jestem zwolennikiem polityki ustępstw. To Rosja powinna się wycofać z prowadzonych działań – stwierdził prezydent Rzeczpospolitej Polskiej.
Czytaj też:
Prezent dla PutinaCzytaj też:
Tak NATO odpowie Rosji? "Konkretna propozycja" amerykańskiego generała