Przedstawiciele krajów członkowskich Unii Europejskiej spotkali się w ramach Rady Spraw Zagranicznych. Podczas rozmów ministrowie omówili sytuację bezpieczeństwa w regionie w kontekście wydarzeń na i wokół Ukrainy. Dyplomaci przysłuchiwali się także rosyjskiej Radzie Bezpieczeństwa w Moskwie.
"Duży niepokój"
– Sądzę, że nie powinno zaskakiwać stanowisko, dość jednolite, Unii Europejskiej. Mogę powiedzieć tylko tyle, że we wszystkich głosach ujawniały się następujące kwestie: po pierwsze wszyscy śledziliśmy obrady Rady Bezpieczeństwa Rosji z dużym niepokojem i troską. Nie ulega wątpliwości, że wszyscy biorący udział w tej dyskusji wskazywali na zasadność zwrócenia się do prezydenta Putina o działania zgodne z prawem międzynarodowym i porozumieniami ministerialnymi, co faktycznie oznacza nieuznawanie obwodów donieckiego i ługańskiego. Wszyscy wskazywali, że gdyby jednak do tego doszło, to Unia Europejska zajmie jednolite stanowisko w tej kwestii – powiedział Zbigniew Rau podczas konferencji prasowej w Brukseli.
Minister spraw zagranicznych RP poinformował, iż "sankcje to kwestia, która nie była dominująca, ale odegrała ważną rolę w dyskusji". Treść pakietu ma być już znana, ale czas jego realizacji "to zupełnie inna kwestia".
– Ujawniły się w zasadzie dwa stanowiska. Jedno odwoływało się do sankcji jako całości w czasie, który wszyscy uznamy za odpowiedni. Drugie stanowisko podkreślało, że trzeba wypracować podejście do czegoś, co nie jest kompleksową inwazją Ukrainy, tylko rozwiązaniem, które przypominałoby taktykę salami, którą znamy z naszej części Europy, co nie byłoby zdecydowanym krokiem. Postulowano o proporcjonalność sankcji. Konkluzja jednak nie zapadła – oznajmił Rau, który do Belgii udał się również jako przewodniczący Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie.
Czytaj też:
Gen. Polko: Nie możemy wykluczyć ataków o charakterze terrorystycznymCzytaj też:
Prof. Musiał: Niemcy de facto są sprzymierzeńcami Putina