– Jeżeli Rosja stanie w obliczu takiego zagrożenia, jak przyjęcie Ukrainy do Sojuszu Północnoatlantyckiego, do NATO, to zagrożenia dla naszego kraju wzrosną wielokrotnie – powiedział Putin podczas posiedzenia Rady Bezpieczeństwa Narodowego na Kremlu.
Rosyjski przywódca przypomniał w tym kontekście art. 5 Traktatu Północnoatlantyckiego, który stanowi, że ewentualna napaść na jednego z członków NATO oznacza atak na cały sojusz. – Z tego artykułu jasno wynika, że wszystkie kraje NATO muszą walczyć po stronie jednego ze swoich członków, jeśli jeden z sojuszników uzna, że został zaatakowany – stwierdził.
Według Putina, niektórzy z członków NATO sprzeciwiają się przyjęciu Ukrainy do paktu. Jednocześnie zwrócił uwagę, że zostało już podpisane memorandum, które otworzyło drzwi do sojuszu dla Ukrainy i Gruzji. – Nie ma odpowiedzi na moje pytanie, dlaczego to zrobiono? Oto odpowiedź: pod presją USA – ocenił prezydent Rosji.
Putin: Na Ukrainie doszło do zamachu stanu
Przekonywał też, że Moskwa "od początku dokładała wszelkich starań, aby pokojowo rozwiązać spór między Kijowem a Donbasem". Jak dodał, "od momentu powstania Ługańskiej i Donieckiej Republiki Ludowej rozpoczęła się konfrontacja między reżimem kijowskim a ludnością zamieszkującą te tereny".
Putin powiedział, że w 2014 roku na Ukrainie doszło do "państwowego zamachu stanu, którego część obywateli nie zaakceptowała". Jak tłumaczył, dotyczy to także osób mieszkających na Krymie oraz tych, którzy mieszkali i mieszkają w Donbasie.
Wcześniej liderzy samozwańczych republik ludowych Donieckiej i Ługańskiej zaapelowali do prezydenta Rosji o uznanie ich niepodległości, a także o rozważenie możliwości zawarcia umowy o współpracy i interakcji w sferze obronnej. Putin poinformował, że decyzja w sprawie uznania dwóch separatystycznych regionów za niepodległe zostanie podjęta jeszcze dziś.
Czytaj też:
Ławrow zdradza szczegóły rozmowy Putina z MacronemCzytaj też:
Prof. Krysiak: Jeśli nic się nie zmieni, Niemcy z Putinem zatopią UE