Nad ranem media informowały o dramatycznej sytuacji w obleganym przez Rosjan Mariupolu. Rosyjscy żołnierze mają wykorzystywać kobiety i dzieci jako żywe tarcze podczas ataków. Miasto jest odcięte od prądu i wody, a Rosjanie nie wahali się ostrzeliwać budynków mieszkalnych, szkół czy szpitali.
Możliwe zawieszenie broni?
Według agencji Interfax, w sobotę rano Rosjanie zgodzili się, by od godziny 10 (8 czasu polskiego) wstrzymać ostrzał w celu utworzenia korytarzy humanitarnych i ewakuacji ludności z Mariupola i Wołnowachy.
Korytarze zostały utworzone w obwodzie donieckim. Przebiegają na trasie Mariupol – Nikolśke – Roziwka – Połohy – Orichiw – Zaporoże oraz Wołnowacha – Wałerianiwka – Nowoandrijiwka – Kiryływka – Pokrowsk/ Wuhłedar – Zaporoże.
Strona rosyjska nie dotrzymała jednak umowy. Mimo zawieszenia broni, trwają ostrzały.
Rosja strzela. Ewakuacja zatrzymana
"W związku z tym, że strona rosyjska nie przestrzega zawieszenia broni i kontynuuje ostrzały zarówno samego Mariupola, jak i jego okolic, dla zachowania bezpieczeństwa ewakuacja mieszkańców jest przełożona" – poinformowały władze miasta poprzez komunikator Telegram.
O działaniach agresora poinformowała też wicepremier Ukrainy Iryna Wereszczuk. – Nasi żołnierze donoszą, że armia rosyjska, wykorzystując zawieszenie broni, posuwa się naprzód – mówiła wiceszefowa rządu. Zaapelowała do Rosji o zaprzestanie takich działań.
– Mamy informacje potwierdzające, że zawieszenie broni jest przestrzegane tylko na terytorium obwodu donieckiego, dalej na trasie ewakuacji przebiegającej przez obwód zaporoski trwają walki – przekazał z kolei szef władz obwodu donieckiego Pawło Kyryłenko.
Czytaj też:
Ukraina: W okupowanym Chersoniu rozpoczął się wiec przeciwko RosjanomCzytaj też:
Zełenski odpowiada na rosyjską propagandę. "Nikt nigdzie nie uciekł"