Prof. Kuna: Pandemia trafiła wreszcie na właściwe miejsce

Prof. Kuna: Pandemia trafiła wreszcie na właściwe miejsce

Dodano: 
Prof. Piotr Kuna
Prof. Piotr Kuna Źródło: PAP / Radek Pietruszka
Powinniśmy pójść drogą Szwecji, gdzie można porównać liczbę zgonów do naszej, nie ma długu zdrowotnego, a gospodarka nie ucierpiała tak bardzo. Dlaczego my tak nie działaliśmy? – mówi prof. Piotr Kuna, kierownik II Katedry Chorób Wewnętrznych UM w Łodzi w rozmowie z portalem DoRzeczy.pl.

DoRzeczy.pl: W ostatnim czasie coraz mniej mówi się o pandemii COVID-19. W dodatku minister zdrowia zarekomendował, by od początku kwietnia znieść rozwiązania dotyczące noszenia maseczek, nakładania kwarantanny i izolowania. Czy to koniec problemu, czy może zapominamy o nim z powodu wojny na Ukrainie?

Prof. Piotr Kuna: Myślę, że pandemia trafiła w końcu na właściwe miejsce. Zakażenia wirusem SARS-COV2 nadal są. Wciąż jest ich około 10 tys. dziennie, są dni lepsze i gorsze. Myślę, że to się będzie utrzymywało do połowy, jeśli nie do końca kwietnia. Natomiast bardzo zakaźny wariant wirusa Omicron pomimo swojej ostrości, powoduje łagodniejsze objawy chorobowe, podobne do objawów przeziębienia u większości chorych. Dlatego liczba chorych leczonych w szpitalach oraz leczonych na oddziałach OIOMowych systematycznie spada i nie zagraża nam kataklizm w służbie zdrowia. W tym sensie pandemia daje się kontrolować.

Pojawiają się pytania dotyczące uchodźców, czy ich szczepić, czy testować? Podczas ostatniej rozmowy z portalem DoRzeczy.pl apelował pan, żeby przestać podawać liczbę zakażeń.

Nadal uważam, że to nie ma sensu. Podobnie, jak nie rozumiem, po co wciąż testuje się obywateli. Ostatnio miałem w gabinecie pięciu pacjentów z wysoką odpornością i poziomem przeciwciał, które zapewniają im znakomitą ochronę. Żadna z nich nie była nigdy szczepiona i nie przechodziła COVID-19, a przynajmniej oficjalnie. To pokazuje, że mamy w Polsce wiele osób, które nie miały objawów, żadnych dolegliwości, a mają znakomitą odporność. My wiemy, że na Ukrainie liczba osób wyszczepionych jest niska. Ja bym tak naprawdę zaoferował od razu na granicy wszystkim dorosłym szczepienie na COVID-19, a dzieciom na odrę i pozostałe choroby zakaźne wieku dziecięcego.

Już na granicy?

Tak. Wystarczy, żeby Narodowy Fundusz Zdrowia ogłosił na to konkurs nakierowany na uchodźców z Ukrainy i jestem pewien, że prywatne POZ-ty błyskawicznie to zorganizują i zrobią bez problemu. Musi być tylko do tego dobra wola.

Wspomniał pan, że pandemia wreszcie trafiła na właściwe miejsce. Czy to oznacza, że przez ostatnie miesiące światowi przywódcy fundowali nam jakąś iluzję?

Różne kraje różnie reagowały. Były państwa, które całkowicie się zamykały, jak Nowa Zelandia, czy Australia oraz takie, jak Szwecja, gdzie w zasadzie nie było lockdownów. Jeśli patrzymy na rezultaty, to dwa skrajne przykłady, jak Nowa Zelandia czy Szwecja były najlepsze, a nie takie pośrednie, jak było u nas. W przypadku Polski mamy taką różnicę, że jesteśmy krajem centralnym. Nie można całkowicie zamknąć granic państwa, jak w przypadku wyspy. Dlatego powinniśmy pójść drogą Szwecji, gdzie można porównać liczbę zgonów do naszej, nie ma długu zdrowotnego, a gospodarka nie ucierpiała tak bardzo. Dlaczego my tak nie działaliśmy? Chyba zabrakło wiemy i odwagi.

Czytaj też:
Wojskowa, która została zakonnicą pozywa Waszyngton. Chodzi o szczepienia
Czytaj też:
Kraska: Obywatele Ukrainy będą mogli bezpłatnie skorzystać z opieki medycznej w Polsce

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także