Dyrektor PISM: Rosja nie miałaby najmniejszych szans w konfrontacji z NATO

Dyrektor PISM: Rosja nie miałaby najmniejszych szans w konfrontacji z NATO

Dodano: 
Sławomir Dębski
Sławomir Dębski Źródło:PAP / Maciej Kulczyński
Zaatakowanie pastw członkowskich NATO skończyłoby się błyskawiczną dekapitacją całego kierownictwa rosyjskiego państwa – powiedział Sławomir Dębski, dyrektor Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych.

Rozmówca Interii zwrócił uwagę, że Władimir Putin konsekwentnie realizuje swoją politykę, którą sygnalizował już kilkanaście lata temu.

– Dąży do osiągnięcia celów, o których wielokrotnie mówił publicznie. Ale politycy i społeczeństwa żyjące dalej od Rosji jego słowa przez wiele lat puszczali mimo uszu. Skoro Zachód nie powstrzymał Putina wcześniej, ponosi współodpowiedzialność za ukraińskie ofiary agresji, czyli przejścia Putina od słów do czynów – powiedział Dębski.

– Co najmniej od 2004 roku Putin głosił, że jego celem jest odzyskanie przez Rosję miejsca w świecie, które zajmowało rosyjskie imperium. Żądał dla Rosji specjalnych praw i przestrzeni życiowej, czuli strefy wpływów. Domagał się zgody na pozbawienie sąsiadów Rosji wolności i suwerenności, w przypadku Ukraińców odmawiał im nawet prawa do istnienia i własnej tożsamości. O tym wszystkim mówił otwarcie i publicznie – dodał ekspert.

Putin boi się NATO

Dyrektor PISM nie ma wątpliwości, ze Putin boi się konfrontacji z NATO. Jego zdaniem Rosja "nie miałaby najmniejszych szans" w takim starciu.

– Zaatakowanie pastw członkowskich NATO skończyłoby się błyskawiczną dekapitacją całego kierownictwa rosyjskiego państwa. Dlatego nie atakuje małych - z punktu widzenia zarówno potencjału militarnego, jak i geograficznego - państw bałtyckich, które zamieszkuje w sumie ok. 6 milionów ludzi. Zamiast tego dokonuje agresji na 40-mln Ukrainę, posiadającą 250-tysięczną armię i największe terytorium w Europie – zauważył analityk.

Z tego punktu widzenia - zdaniem Dębskiego - decyzja o nieprzyjmowaniu Ukrainy do NATO była "wielkim strategicznym błędem".

Wizyta premierów w Kijowie

Proszony o ocenę wizyty premierów Polski, Czech i Słowenii w Kijowie, Sławomir Dębski stwierdził, że najlepiej jest pytać o nią samych Ukraińców.

– Ukraińcy są wdzięczni za tą symboliczna wizytę. Była dla nich wyrazem solidarności oraz podniosła na duchu. Przede wszystkim zwracano uwagę, że przywódcy państw Europy Środkowej nie boją się Rosji i wiedzą, że aby z nią wygrać, trzeba być gotowym na ryzyko – powiedział.

– Prezydent Zełeński zapraszał do Kijowa przywódców z całego świata, ale dotąd nikt z jego zaproszenia nie skorzystał. Co najwyżej przyjeżdżano na granice polsko-ukraińską, aby przez płot graniczny podać Ukraińcom rękę. Przecież to świadczy o strachu, a nie o determinacji w udzieleniu pomocy u wsparcia walczącym Ukraińcom – skwitował Dębski.

Czytaj też:
Wyciekł amerykański raport. "Możliwy nuklearny atak na Kijów"
Czytaj też:
Władze: W ciągu ponad dwóch dni z Mariupola wydostało się ok. 35 tys. mieszkańców
Czytaj też:
Ławrow grozi NATO. "Dostawy broni dla Ukrainy będą celem"

Źródło: Interia.pl
Czytaj także