Rosyjskie wojsko będzie postrzegało jako cel wszelkie dostawy broni na Ukrainę – stwierdził szef rosyjskiej dyplomacji, cytowany w piątek przez agencję RIA Novosti.
– Daliśmy jasno do zrozumienia, że każdy ładunek, który wjedzie na terytorium Ukrainy, i który uważamy za transport broni, stanie się uzasadnionym celem. Jest to całkowicie zrozumiałe – stwierdził Ławrow.
Podkreślił też, że Moskwa nie pozwoli na dostarczanie Kijowowi przeciwlotniczych zestawów rakietowych S-300 z innych krajów.
Słowacja na celowniku Rosji?
Ławrow nawiązał w ten sposób do deklaracji Słowacji, która jest gotowa przenieść swoje systemy S-300 na Ukrainę, jeśli otrzyma zamiennik ze strony USA lub innego kraju NATO. Bratysława oferuje też Kijowowi swoje myśliwce MiG-29, jeśli zamiast nich dostanie F-16.
Broń z Zachodu dociera na Ukrainę niemal od początku rosyjskiej inwazji, która rozpoczęła się 24 lutego. 8 marca Polska zadeklarowała możliwość przekazania do dyspozycji Stanów Zjednoczonych swoje myśliwce MiG-29, które docelowo miałyby trafić na Ukrainę. USA odrzuciły tę propozycję, tłumacząc, że ryzyko takiej operacji jest spore, a zysk byłby niewielki.
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski od kilku tygodni apeluje o zamknięcie przestrzeni powietrznej nad Ukrainą, żeby uniemożliwić bombardowania, w których giną cywile. Zachód odmawia, bo taki ruch mógłby doprowadzić do bezpośredniego starcia z Rosją i wybuchu III wojny światowej.
Apel Zełenskiego do Niemiec. Scholz milczał
W czwartek Zełenski przemawiał w Bundestagu. Alarmował, że sankcje wobec Rosji są spóźnione. Podkreślił, że przez środek Europy biegnie mur między wolnością a niewolą. Stwierdził też, że z każdą chwilą, gdy Ukraina nie otrzymuje pomocy Zachodu, ten mur rośnie.
– Po tym, jak zobaczyliśmy, ile kontaktów pozostawiły wasze firmy w Rosji - państwie, które po prostu wykorzystuje was i wasze firmy do finansowania wojny, znowu jesteście za murem, nie berlińskim, ale murem między wolnością a niewolą – stwierdził Zełenski, zwracając się bezpośrednio do niemieckiego kanclerza Olafa Scholza.
Kiedy Zełenski zakończył przemówienie, Scholz nie zabrał głosu, a Bundestag przeszedł do porządku obrad i zaczął dyskusję o koronawirusie. Niemiecka media piszą o dniu "hańby dla Bundestagu" i okazaniu braku szacunku ukraińskiemu prezydentowi.
Czytaj też:
Ławrow: Sankcje zawsze wzmacniały Rosję. Teraz jesteśmy mistrzamiCzytaj też:
Brudziński: Jak długo Niemcy mogą prowadzić taką politykę?Czytaj też:
Scholz zadzwonił do Putina. Jest oświadczenie Kremla