Chodzi o wystąpienie marszałka Senatu skierowane do Rady Najwyższej Ukrainy, w którym Grodzki przeprosił za polski rząd.
– Muszę Was przeprosić za to, że niektóre firmy w haniebny sposób kontynuują działalność w Rosji, że nadal przez Polskę jadą tysiące tirów na Białoruś i dalej, że nadal rząd importuje rosyjski węgiel i nie potrafi zamrozić aktywów rosyjskich oligarchów – powiedział w piątek Grodzki.
– W ten sposób z niedającą się zaakceptować hipokryzją nadal – nawet wbrew intencjom – finansujemy zbrodniczy reżim, który zdobyte pieniądze zużywa na mordowanie niewinnych ludzi – stwierdził marszałek Senatu.
Grabiec broni Grodzkiego
Na Tomasza Grodzkiego spadła fala krytyki. Wicemarszałek Senatu Marek Pęk zapowiedział, że PiS złoży wniosek o odwołanie Grodzkiego ze stanowiska. Wypowiedź polityka PO w dyplomatyczny, ale stanowczy sposób skomentował też premier Mateusz Morawiecki. Z kolei wiceszef MSZ Piotr Wawrzyk napisał na Twitterze: "Gdyby Marszałek T. Grodzki miał choć odrobinę honoru, powinien podać się do dymisji. Jego słowa są nie tylko oburzające, ale przede wszystkim kłamliwe. Trzecia osoba w państwie powinna wiedzieć, że to co zarzuca własnemu krajowi to kompetencja UE. Niech zwróci się z apelem do KE".
W obronie partyjnego kolegi stanął rzecznik prasowy Platformy Obywatelskiej. "Byłoby zdecydowanie lepiej gdyby rządzący zamiast atakować marszałka Grodzkiego, wykorzystali swoją energię do wprowadzenia sankcji wobec rosyjskich oligarchów w Polsce, blokady zakupów rosyjskiego węgla i wstrzymanie zaopatrywania rosyjskiej armii przez polską granicę" – stwierdził Jan Grabiec we wpisie w mediach społecznościowych.