Mer Kijowa zaznaczył w rozmowie z Wirtualną Polską, że miasto od dawna się przygotowywało do wojny. Mimo stanu wojennego i ostrzałów stolica Ukrainy próbuje dalej funkcjonować: infrastruktura miasta i służby komunalne ciągle pracują, nawet transport publiczny, w ograniczonym trybie, ale jednak kursuje.
– Od początku rosyjskiej inwazji w Kijowie zginęło 81 cywilów, w tym czworo dzieci. Natomiast 337 osób, w tym 18 dzieci, zostało rannych. Nie zapomnimy ani nie przebaczymy im tego! – zapewnia.
Ewakuacja wykluczona
Mer Kijowa został zapytany przez WP.pl w jakiej sytuacji rozważałby ewakuację z miasta. Jego odpowiedź była jednak jednoznaczna. – Nie rozważam tej opcji. Kijów wytrzyma i się nie podda. Podobnie jak my z bratem nigdy się nie poddawaliśmy – zapewnia.
Były bokser podkreśla, że Ukraina walczy dziś o prawo do istnienia. – Chcemy, by nasze dzieci żyły w niezależnym kraju, w którym prawa i wolności człowieka są na pierwszym miejscu. Nie jesteśmy gotowi oddać tego wszystkiego rosyjskim orkom i maruderom. Wkroczyli do naszego domu z bronią, zabijają pokojowo nastawionych Ukraińców, kobiety, dzieci. Dlatego będziemy walczyć do ostatniego tchnienia – mówi.
Agresja Federacji Rosyjskiej
Agresja wojsk Federacji Rosyjskiej na ukraińskie terytorium państwowe rozpoczęła się 24 lutego rozkazem prezydenta Władimira Putina o przeprowadzeniu "specjalnej operacji militarnej" w celu "demilitaryzacji i denazyfikacji" swoich zachodnich sąsiadów.
Według Ministerstwa Obrony Ukrainy, Rosja kontynuuje rekrutację obywateli do utworzonych tzw. jednostek ochotniczych, które miałyby wspomóc rosyjskie wojsk w utrzymywaniu rygoru okupacyjnego na poszczególnych terenach na Ukrainie. Ochotnikami mogą być również osoby z przeszłością kryminalną.
Czytaj też:
Putin ustępuje? "FT": Moskwa godzi się na Ukrainę w UECzytaj też:
Kijów wznawia nauczanie. Lekcje w trybie zdalnym