– "Operacja specjalna", się załamała i Rosja weszła w wojnę długotrwałą. Prognozy są takie, że może do końca lata, a może do końca roku będą trwały bardzo intensywne działania zbrojne na terenie Ukrainy – mówił Marciniak w sobotę w TVN24.
– Wiele wskazuje na to, że Rosja jest do tego nieprzygotowana albo w sposób niedostateczny się przygotowała. Nie ma odpowiednich rezerw, zwłaszcza osobowych, w związku z tym plany mobilizacji się pojawiają – tłumaczył.
Według niego dla części polityków rosyjskich i generalicji "jest rzeczą oczywistą, że w takiej sytuacji Rosji by się przydało zawieszenie broni, czas". – W tym momencie wysyłany jest sygnał, że "Putin jest chory, może odejdzie, więc warto się z nami dogadać" – powiedział.
"Piękny PR-owski spektakl przeprowadzono na placu Czerwonym"
Jego zdaniem 9 maja, gdy odbywały się uroczystości związane z Dniem Zwycięstwa, na placu Czerwonym przeprowadzono "piękny spektakl PR-owski". – Putin pod kocykiem, chodzący niepewnym krokiem, potulny – tłumaczył, nawiązując do rosyjskich przekazów telewizyjnych z Moskwy.
Pytany, czy Kreml w ten sposób chce zmiękczyć Zachód, profesor odparł. – Tak. Wysyła sygnał: "pomóżcie nam, a ma to sens, ponieważ być może Putin odejdzie" – stwierdził.
Zastrzegł przy tym, że politykom zachodnim trudno jest dogadywać się z Putinem. – Za dużo się wydarzyło – podkreślił Marciniak, który ambasadorem Polski w Moskwie był w latach 2016-2020. – Ale z kimś, kto przyjdzie na jego miejsce, można powiedzieć, że wtedy jest czysta karta, możliwości są otwarte – dodał.
Czytaj też:
Szef wywiadu Ukrainy: Putin jest poważnie chory. Zamach stanu już trwaCzytaj też:
Tymoszenko o chorobie Putina. "Gra i kłamstwo"Czytaj też:
Spekulacje o chorobie Putina. Co mówią lekarze?